Czas mijał i szybko z soboty zrobiła się niedziela. Powoli, dzięki usilnym próbom Yukio, Harumi i Rin'owi udało się wrócić do względnie zdrowego stanu. Po dziesiątkach cuchnących naparów przestali gorączkować a i zredukowały się napadu kaszlu, podobnie z kichaniem, choć nosy wciąż mieli zapchane. Yukio czuł ulgę, że jego brat znów swobodnie porusza się po akademiku, bo chyba nie zniósłby kolejnej doby przy opiece nad dwójką ledwo żywych nastolatków, ciągłego doglądania skrzynki z bezpiecznikami w piwnicy, gaszenia - wodą święconą - świeczek i zapalania ich od nowa, czy trzymania Akihito z dala od kuchni. Zdawało się bowiem, że Ukobach, dla którego ów pomieszczenie było jak Ziemia Święta, wpuszcza go bez większego problemu.
Normalnie pewnie też by tak postąpił, ale Harumi ostrzegła go chyba z dziesięć razy przed bratem 'anty-talentem' w dziedzinie gastronomii. A o jego zdolnościach częściowo się przekonał, gdy dziewczyna dała mu na spróbowanie naparu z głogu, który miał "postawić ją na nogi". Według Yukio raczej zwalić i przybić gwoździami.
Kolejny szok nastąpił, gdy wylany napar przeżarł kratkę w zlewie. Dlatego postanowił pójść za radą młodszej z rodzeństwa. Mimo tego, że wydawała się być zadowolona, kiedy odskoczył przerażony po powąchaniu napoju.
- Nii-san, miałeś się uczyć, a nie czytać mangi! Jeżeli nie zrobiłeś tego, co miałeś zrobić w piątek, to niedziela jest odpowiednim dniem by wreszcie zacząć się przykładać!
Yukio wyrwał bratu mokry od jego łez komiks i z namaszczeniem odłożył z powrotem na stos przy łóżku. Spojrzał na Rin'a ostrym wzrokiem, który przewracając oczami szykował się do protestu.
- Poluzuj gatki, okularniku, mogę od kogoś spisać przed lekcjami - burknął. - Musisz się tak pieklić? Jak raz, czy dwa sobie odpuszczę, to świat się chyba nie zawali, nie?
- Po pierwsze: od kogo spiszesz? - zauważył słusznie młodszy brat, wyraźnie zaznaczając fakt, że jak dotychczas Rin nie znalazł pojedynczego przyjaciela, a koledzy z klasy unikają go jak ognia. - A po drugie: tak, zawali się, ta szkoła to nie jakaś pierwsza z brzegu zawodówka, czy publiczne liceum, to akademia, dla której uczniowie z kraju, a czasami i świata, wypruwają sobie flaki i w siódmych potach walczą. Naprawdę nie słuchałeś mojego przemówienia na rozpoczęciu?
- Moooże... - wymamrotał z lekka zawstydzony Rin, odwracając wzrok i strzelając palcami. - No daj spokój Yuuuki... - jęknął. - Serio, nie znasz słowa 'na ostatnią chwilę'?
- To są trzy słowa.
- Nie bądźmy dociekliwi.
- Dosłowni.
- To też.
Yukio westchnął ciężko, prosząc w duchu Boga o zesłanie na niego swojej cierpliwości, bo miał wrażenie, że wybuchnie, jeżeli coś się nie stanie. Na szczęście, był przykładnym obywatelem i człowiekiem, dlatego Pan go wysłuchał. Nie zesłał cierpliwości, ale możliwość ucieczki od nieodpowiedzialnego brata.
Ktoś - zapewne któreś z nowych lokatorów - zapukał do drzwi, po czym bez oporu je otworzył. Tym kimś - tak jak przypuszczali - okazał się Akihito. Z przyklejonym do ust uśmiechem wyjętym żywcem z reklamy pasty do zębów wychylił głowę.
- Ohayo, przyjaciele, przybyłem do was z pytaniem - przyznał szczerze.
- Aki, umawialiśmy się, że po nikogo nie pełzniesz, jeżeli chcesz jeszcze żyć, chyba, że wolisz by Pheles odprawiał czarne msze nad twoim grobem, jeśli tak to proszę bardzo, z mostu mogę ci uciąć głowę - zagroziła grobowym głosem Harumi z korytarza.
- Aww, nie bądź taka, Haru! Yukio-san jest w tym mieście dłużej niż my i z pewnością może mi pomóc. Parę słówek nie zaszkodzi - łagodził Akihito, odwracając głowę w kierunku hallu. - Przepraszam za nią, hehe. Chciałem zapytać, jeśli można, o najbliższy sklep dla egzorcystów, przydałoby mi się nieco świeższe zaopatrzenie~! Znam miasto, ale nie Drugą Stronę - podrapał się nerwowo po drodze. - Mógłbyś pokazać mi przejście? - poprosił.
- NAM - zaznaczyła wyraźnie zdenerwowana Harumi. - NAM, bo to mnie zdarłeś z łóżka bez sensu, pomimo iż nagle to TOBIE ma pokazać PRZEJŚCIE.
Rin doszedł do szybkiego wniosku, to jednak mógł być jej czas w miesiącu. Jak dotychczas nie spotkał tak szybko denerwującej się i tak samo irytującej dziewczyny. Przy każdym otwarciu jej ust miał ochotę gryźć gipsową ścianę, albo popijać mleko wapienne. Nie opuszczało go też uczucie piłowania zęba przez piłę tarczową, czy wiercenia w nim młotem pneumatycznym.
- Jak wyżej, Yukio-san~! - przytaknął Akhito, a pomimo jadowitego komentarza Harumi z jego twarzy nie zniknął uśmiech.
Okularnik zamrugał, ale po chwili się zreflektował, ponownie zabierając Rin'owi mangę z rąk.
- Oczywiście. Właściwie sam miałem się niedługo wybrać. W poniedziałek mam poprowadzić lekcję, więc lepiej byłoby się zabezpieczyć, zwłaszcza, że wiele zasobów ostatnio straciłem... - nawet na chwilę jego spojrzenie nie powiodło do Rin'a, który skulił się z miną winowajcy. - Pójdę z wami - odwzajemnił wreszcie uśmiech Akihito.
Chyba na to czekał, bo w końcu rozluźnił mięśnie twarzy.
- Jak miło~! - zawołał śpiewnie. - Chodźmy więc - po czym zwrócił się do Harumi. - Haruś, nie gniewaj się, lepiej, że nie będziemy błądzić i tym samym nasza grupka zabije dwa ptaki jednym kamieniem~!
W odpowiedzi, ukryta za drzwiami dziewczyna prychnęła.
- Będę czekać na dole - rzuciła sucho. - Żadnych więcej niespodzianek.
- Hai, hai~! - przytaknął Akihito i pomachał jej. - Jest nie w humorze, chyba nie smakowało jej lekarstwo... - mruknął i lekko uniósł podbródek w zamyślonym geście. - Chyba dodałem za dużo Kagamikai, ale z drugiej strony w przepisie dziadka było, żeby walić ile wlezie...
- K-Kagamikai? - wydukał Yukio, nie wierząc w to co słyszy. Czy Akihito chciał przez to powiedzieć, że z wyżerających glebę kałuży szlamu po demonach stworzył rodzinnego przepisu napar?
- Wlałem wszystko, mój błąd~!
Rin zdecydował, że to jego czas, by wtrącić się do rozmowy. Ostatecznie wszystko było lepsze od nauki - której Yukio nie zamierzał mu odpuścić. Dodatkowo, rozmowa o sklepie ze sprzętem znacznie go zaciekawiła.
- Mogę też iść?
- Pewnie~! - przytaknął wesoło Akihito. Opinia o nim w głowie Rin'a podskoczyła o jakieś dwadzieścia punktów. - Czemu nie? Haru też idzie, dotrzymacie sobie towarzystwa, może poznacie się bliżej i wreszcie trochę spuści z tonu~!
Dobra, minus pięć punktów. Dotrzymywanie towarzystwa wrednej dziewczynie nie należało do listy ulubionych zajęć Rin'a. Wprawdzie nie zamierzał się tym zajmować, ale propozycja działała jak płachta na byka.
- Przykro mi, Akihito-san, ale nii-san musi zostać w domu, by się uczyć, ma dużo zadania domowego na jutro - zaznaczył Yukio, podchodząc do szafy i wyjmując z niej swój płaszcz. Rin zeskoczył z łóżka i posłał mu minę zbitego psa, która walczyła o miejsce z obrażonym grymasem.
- Yuuuki, błagam, nie chce mi się tu kisnąć całego weekendu! - jęknął. - A poza tym, to mi pomoże eee... no ten tego...
- Zdobyć doświadczenie - podpowiedział Akihito.
- Właśnie! Zdobyć doświadczenie i ten... pomóc w tym... postępie do... znaczy w karierze... ucz... niowskiej? - wydukał poszukując jakiegoś usprawiedliwienia. Akihito chichotał pod nosem na ten widok.
- Na razie twoją 'karierę uczniowską' opóźnia lenistwo, więc zajmij się zadaniem domowym, bo wykopią cię z tej szkoły, zanim zdążysz zdać egzamin na Exwire.
- Eks... co?... Zresztą nieważne! No weź Yuuuuukiiii... Błaaaagaaam, nie zostawiaj mnie sameego! - zawył Rin, rzucając się w jego kierunku i potrząsając wysuniętym ramieniem w proszącym geście. - Odrobię zadanie późnieeej, przypilnujesz mnie, albo nawet Aki... hito-san!
- Czemu nie? - Akihito odpowiedział beztroskim uśmieszkiem. - Pozwól młodemu nacieszyć się chwilami, może to mu coś da? Lata praktyki nauczyły mnie, że często najmniej chciane rzeczy mogą przynieść wiele dobrego - zauważył. - Spójrzmy tak na Kagamikai, gdyby nie one, nie przyrządziłbym tego naparu... Zostało mi jeszcze trochę, chcecie mo...
- Dobra, idziesz, nii-san - wciął się w słowo Yukio, czując, że nie przeżyje spotkania z kuchnią Akihito. - Ale jeżeli po powrocie nie odrobisz zadania domowego, to spotka cię coś złego...
Rin z przerażeniem przyglądał się, jak brat z mrocznym wyrazem twarzy i nieprzyjemnym uśmiechem strzela palcami. Przełknął ślinę.
- A teraz chodźmy - dodał po chwili ze sztucznym, acz przesłodzonym chichotem.
- Miało nie być już niespodzianek - wycedziła jadowitym tonem Harumi, wskazując palcem na Rin'a, dreptającego z anielsko błogą wręcz aurą, ramię w ramię z Akihito. Czekała przed wejściem do stołówki. Chyba wcześniej gawędziła z Ukobachem, bo wokół roznosił się aromat przypraw.
Rin musiał przyznać, że pomimo niesamowicie chudej sylwetki, dobrze prezentowała się szkolnym mundurku, rękawy koszuli podwinięte do łokci, na to szary pulower i krawat wokół szyi. I obowiązkowa różowa spódniczka, regulaminowo sięgająca za kolano.
- A! Rin-san bardzo chciał pójść z nami, to chyba nic wielkiego, prawda? Oboje zaczynacie szkolenie, więc wspólna praktyka nie powinna sprawiać problemu - stwierdził spokojnie Tadamasa. - Nie bocz się Haru~!
- Jak ci sprawię problem, to się nie podniesiesz - zagroziła nie spuszczając z tonu choćby o ćwierć.
- Pha, chciałbym to zobaczyć - mruknął Rin, a uśmieszek wykwitł na jego ustach.
Harumi uniosła na niego brwi, ale w jej oczach błyszczały iskierki rozbawienia. Widocznie rozśmieszało ją jego niedowierzanie. Stwierdziła jednak, że na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze go ustawi tak, a się zdziwi.
- Ehem - chrząknął stanowczo Yukio. - Nie chciałbym przerywać pogawędki, ale chyba lepiej będzie, jeśli już pójdziemy. Ale przedtem... Posiadasz Klucz, prawda?
- Cały pęk, ale jak mniemam, chodzi ci o ten, który otwiera niewidoczne dla ludzkiego oka tunele, przenosząc cię do wymarzonego celu podróży...? - rzekł z niezwykłą sobie flegmą, widocznie się przy tym bawiąc.
- Tak, to ten. Użyjemy drzwi na stołówce, w oryginale prowadzą do schowka, ale gdy się użyje tego Klucza...
- Trafiamy do sklepu dla egzorcystów? - podsunął Rin, przewracając oczami.
- Dwulatek wymyśliłby lepszą grę w domysły - prychnęła Harumi i tu starszy Okumura przyznał jej rację, ku swojemu zdziwieniu. - Idziemy, czy dalej będziemy trajkotać nad tym, jak cudowne są wynalazki tego starego czorta Phelesa?
- Mou, zero zabawy z tobą, Haruu - jęknął Akihito. - Prowadź, Yukio-san - polecił uśmiechając się przyjaźnie, jakby uwagi siostry były tylko niegroźnymi docinkami.
Yukio skinął głową i poprowadził ich przez stołówkę, obok okienka, w którym Ukobach wycierał blat kraciastą ścierką. Harumi zdawała się kiwnąć głową w jego stronę, podczas gdy Rin machnął otwarcie. Akihito przyglądał się z czystą fascynacją.
Okularnik włożył klucz w na pozór zwykły zamek. Nagle metal zaczął się rozmywać, zmieniać swój kształt, aż w końcu pojawiły się w nim oczy, para srebrnych białek, tęczówek i źrenic. Klamka zdawała się przedstawiać nos, zwłaszcza, gdy rozprostowała się, zmieniając w szpikulec wystawiony przeciwko nim, lekko zakrzywiony ku dołowi. Usta, czyli dziurka na klucz zawinęły się wokół umieszczonego w nich przedmiotu i poruszały nim, wydając odgłosy podobne do cmokania. W końcu rozległ się gromki głos: "Dobra, możecie wejść" - powiedział i zamek wrócił do pierwotnej postaci. Z tym, że w ostatniej sekundzie jedno oko łypnęło groźnie na dwójkę Giermków (Page).
Yukio bez oporów nacisnął klamkę i otworzył drzwi.
- Proszę - zaprosił ich gestem ręki.
Rin wykonał podobny ruch.
- Panie przodem - powiedział do Harumi, uśmiechając się w swoim mniemaniu czarująco.
Dziewczyna objęła go wzrokiem od stóp do głowy, po czym przewróciła oczami i odwróciwszy się plecami wyszła z budynku. Rin zamrugał kilkakrotnie i udał się za nią, zaraz wszedł też Akihito, a na końcu Yukio, zabierając klucz.
Znaleźli się na czymś w rodzaju mostu wiodący prosto do przypominającego platformę, widocznego z daleka, zielonego ogrodu. Gąszcz roślin w przeróżnych odcieniach zieleni kontrastował się na tle nieba, a biorąc pod uwagę wysokość, na jakiej się znajdowali, dawał wrażenie rajskiej wyspy. Kiedy tylko znalazło się nieco dalej, można było dostrzec detale otoczenia. Most przypominał akwedukt. Zdobny w łuki, kolumny, ząbkowate brzegi przypominające o zamkach. Gdy Rin się odwrócił, zauważył, że zostawiają za sobą coś w rodzaju wieży. Wszystko to wyglądało, jak wyśniony przez jakąś małą dziewczynkę pałac. Jedną osobą płci pięknej w ich towarzystwie była Harumi, ale nie wydawała się należeć do osób, które śniłyby o czymś podobnym. Prędzej widziałaby siebie w roli kata - pomyślał ze zgrozą Rin.
- Sklep należy do pani Moriyama, jej rodzina od pokoleń zajmuje się zbieraniem tego, co potrzebne nam, egzorcystom. Sprzedaje towary po przystępnych celach, a początkujący zawsze mogą zasięgnąć u niej rady. Posiada na swoim koncie podstawy wiedzy tajemnej Watykanu, wiedzę w zakresie ziołolecznictwa i magii. Wszystko, czego nam potrzeba znajduje się w tym budynku.
Mówiąc to wskazał na znajdujący się na zielonej platformie zwyczajny dom w japońskim stylu. Rin rozdziawił usta. Ogród ponad ziemią. Takich rzeczy nie widzi się codziennie. Cóż, przynajmniej on nie widywał. Od teraz już będzie.
Na szyldzie widniał wymowny tekst: 'Sklep dla egzorcystów'.
- No kto by pomyślał? - mruknęła Harumi.
- Ja - Akihito bez zastanowienia wskazał na siebie z głupkowatym uśmiechem. - Pomyślałbym prędzej, że to ogród Roszpunki.
- Aki... Jesteś pewien, że powinieneś pracować jako egzorcysta, zamiast trafić do ośrodka dla niepełnosprawnych psychicznie?
- Oooi~! Jest wieża? Jest! Jest pięęęękny ogród? Jest. Tak sobie wyobrażam Roszpunkę. Teraz trzeba znaleźć jeszcze uroczą blondynkę o melancholijnym spojrzeniu i optymistycznym uśmiechu.
- Wiesz, że to zaprzecza samo sobie? - westchnęła Harumi.
Yukio poprawił zsuwające się z nosa okulary i zwrócił do Akihito, który szybko zapewnił swoją siostrę, że zajmie się pracą poważnie i nie będzie szukał złotowłosej Roszpunki. Dorzucił też, że nie musi być zazdrosna, co przyprawiło go o ostry kopniak w goleń.
Rin skrzywił się na myśl o bólu, aż sam poczuł mrowienie w przedniej stronie łydki.
- Możemy chyba już wejść, Akihito-san?
- A! Oczywiście! Przeeepraszam. Czasami jak się zagadamy, to zapominamy o Bożym świecieee, przepraszam jeszcze raz~! Haruś, Rin-san, zostańcie tutaj i pilnujcie...
- Ale czego? - burknął już znudzony chłopak.
- Rosnącej trawy - Yukio przewrócił oczami. - Pilnujcie, żeby chodnik nie zarósł, bo jeszcze trafią się nam tu chochliki, albo inne 'zielone' demony. Nie próbujcie oddalać się gdziekolwiek, pamiętajcie, że jesteście tutaj na praktyce i jeżeli zawiedziecie nasze zaufanie, następna szybko was nie spotka.
- Piękna mi praktyka, czekać pod sklepem i gapić się na trawę - burknął z irytacją Rin.
- Aki, miałeś mnie wziąć ze sobą - zauważyła Harumi, zakładając ręce na krzyż. - Co masz na swoje wytłumaczenie?
Akihito za plecami Yukio wykonał kilka błagalnych gestów i robił tak, dopóki okularnik nie odwrócił się, by zobaczyć go spiętego, wyprostowanego i próbującego gwizdać. Jego mina mówiła jakby się jąkając: Ni-ni-nic mi o t-t-tym nie w-wiadomo.
- Reasumując...
- Jakie mądre słowo, aż zapiszę - burknął obrażony Rin.
Yukio zgromił go wzrokiem, na co ten odpowiedział wystawiając język. Jak to się mówi, bywają nastolatkowie, którzy mają koło piętnastu lat, wyglądają na osiemnaście, a zachowują się jakby mieli dwadzieścia jeden, są też tacy dorośli, którzy mają koło dwudziestu jeden lat, wyglądają na osiemnaście, a zachowują się, jakby mieli piętnaście. Tak zwany konflikt pokoleniowy przełożony na realia dwudziestego-pierwszego wieku.
- Wy dwoje - tu przerwał, ponownie śląc gromy wzrokiem - zostajecie tutaj, jeżeli spróbujecie oddalić się choćby na metr, możecie pożegnać się z jakimikolwiek praktykami przed uzyskaniem tytułu Exwire. Ja i Akihito-san będziemy w sklepie - kciukiem wskazał na budynek za sobą - gdyby zdarzył się jakiś problem, też się nie ruszajcie, krzyczcie.
- A jak to będzie trzęsienie ziemi?
- Prawdopodobnie nie będziecie mieli szansy krzyknąć.
- Te mosty wyglądają na solidniejsze i wsparte w jakiś nieludzki sposób, więc sądzę, że w takiej sytuacji do krzyku mielibyśmy więcej okazji, niż twa wielka głowa dałaby radę doliczyć - zauważyła Harumi, przewracając oczami.
- Tak czy siak idziemy, ne, Yukio-san? - ponaglił Akihito, uśmiechając się nerwowo.
- A, tak - Yukio potrząsnął twierdząco głową i odwrócił się, by podążyć za srebrnowłosym egzorcystą po schodach prosto do sklepu z zaopatrzeniem.
Dwaj chłopcy, technicznie jeden umysłem był mężczyzną, a drugi pół debilem - pół dziecięco-naiwnym, choć był znacznie bliżej dorosłości, zostawili za sobą parę nastolatków w podłych nastrojach.
Harumi w sumie cieszyła się możliwością czekania przed budynkiem. Wejście do miejsca, w którym mogłaby ją zabić nawet łyżka nie wydawało się jej kuszącą propozycją. Rin z kolei bardzo chciał dostać się do środka - z dwóch prostych powodów, pierwszy, którego nie umiał sformułować, a autorka sobie tym łba nie zaprząta, był taki, że... A co się oszukujemy? Ciekawy. Drugi, równie prosty co pierwszy - dopiec Yukio. Jakoś, jakkolwiek!
- Miałeś się nie ruszać o metr.
- Nie masz chyba miernika w oczach - burknął Rin, nie patrząc na nią. Miał dość jej skwaszonej gęby. Fakt, mógł zgadzać się z nią w paru sprawach, a niektóre jej teksty były śmieszne. Co nie zmieniało tego, że irytowała go niesamowicie! - Poza tym, nie zamierzam ruszyć się na metr, przeciwnie, co najmniej dziesięć, może dwadzieścia, a może trzydzieści... stopni - mruczał, kręcąc się, chodząc tu i tam, aż natknął się na drugie schody. Obejrzał je z ciekawością i wkrótce w jego oczach zapaliły się lampki zainteresowania.
- Hej! Nawet o tym nie myśl, bo będę zmuszona cię stąd zrzucić - wycedziła Harumi, chwytając go za marynarkę.
Przełamał odruchowe przełknięcie śliny na poważne brzmienie tych słów. Była do tego zdolna.
- Myślisz, że ci uwierzę - prychnął na przekór tego równie wkurzającego głosiku w głowie. - Pha, czekaj, myślisz, że cię posłucham? W sumie jesteś dla mnie nikim, poznałem cię przedwczoraj i szczerze, już mam dość twojej skwaszonej gęby, więc puść mnie i odwal się od tego co robię! - huknął, łypiąc na nią wściekłym, dzikim wzrokiem.
Stała nieporuszona. Zaciskała zęby.
- To, że nie mam prawa ci rozkazywać, nie znaczy, że tego nie zrobię. Ostatecznie przymus do wypełniania czyichś poleceń pod to nie podchodzi, więc, nawet z tym nie mamy problemu - wzruszyła ramionami.
Wyrwał się jeszcze bardziej zdenerwowany, przeskoczył kilka kolejnych stopni.
- Odwal się - warknął jadowicie i szybko popędził w górę w stronę widocznej pomiędzy mocno zielonymi krzewami. Biegła za nim, zdecydowanie niezadowolona z zaistniałej sytuacji.
- Powiedziałam zatrzymaj się... - nie zdążyła zakończyć krzyku, bo odwrócił się i odtrącił nogą jej wyciągniętą ręką. Wow, kop z półobrotu? Nie sądził, że był do tego zdolny. Przyjęła go na otwartą dłoń, ale nagła akcja pozbawiła ją równowagi. Rin wytrzeszczył oczy, ale nim zdążył ją chwycić i zapobiec upadkowi, już była w połowie drogi.
Świetnie.
Po prostu, świetnie.
Wredna wiedźma to jedno, ale martwa, lub uszkodzona wredna wiedźma to co innego.
Jednak jak się okazuje, zwątpił w nią bezpodstawnie, bo dziewczyna miała niejaki refleks. Wydobyła czarny kij, który w oka mgnieniu wydłużył się do dwóch metrów. Użyła go jak tyczki, wykonując w powietrzu salto.
Fajnie, że miała spodnie pod spódnicą. No, dla naszego delikwenta nie tak fajnie, bo nawet w sytuacji krytycznej miło podziwiać widoki, nieprawdaż? Nie udało się. Punkt dla niej.
Wylądowała, ale tym razem zamiast poprzedniego stoickiego spokoju, na jej twarzy widniał wściekły grymas. Oczy łypały groźnie szkarłatem, a ręce zaciskały się na kiju tak mocno, że dziwił się, jak jeszcze się trzymał. Mięśnie twarzy pozostawały napięte. Usta zaciśnięte w wąską linię.
- JAK CIĘ DORWĘ, TO POŻAŁUJESZ, ŻE SIĘ URODZIŁEŚ, OKUMURA! - wrzasnęła, na tyle głośno, że pewnie słyszano ją w sąsiedniej prefekturze. I zaczęła biec w jego kierunku. Rin otrząsnął się z szoku niemal z prędkością światła i również runął w tą stronę. Pod wpływem większego stresu - heloł, wściekła dziewczyna gorsza od terrorysty bywa - potykał się i ledwo odzyskiwał równowagę. W myślach klął, dlaczego te schody muszą być takie długie.
W końcu wpadł na ich szczyt, podczas gdy Harumi minęła, że tak powiem, punkt kontrolny, zwany prościej - połową. Zatrzymał się, zipiąc i zastanawiając się, kiedy jego kondycja tak osłabła. Odwrócił wzrok w stronę tajemniczej bramki i zastygł, jakby zapominając o nadchodzącej by go zdefenestrować (wyrzucić przez okno, tu przez murek), Harumi Karamoricie.
Zastygł nie bez powodu, bo widok za bramą zaabsorbował całość jego uwagi. Akihito nie mylił się co do złotowłosej piękności, wszakże, Roszpunką nie była, ale to Rin'owi nie przeszkadzało w najmniejszym stopniu. Dziewczyna ów miała piękne, krótkie, równo ścięte włosy przypominające łany zbóż. Okalały one jej rumianą, jak jabłko twarz, skierowaną ku wykonywanej czynności. Na twarzy tej mieściła się para półprzymkniętych oczu, których koloru nie mógł się dopatrzeć, ale był gotów założyć się, że gdy w nie spojrzy, zatraci się. Dziewczyna wpatrywała się w trzymaną doniczkę z tajemniczym, pięknym uśmiechem. Ubrana w różowo-niebieskie kimono, jakby szyte dla niej, klęczała boso na ziemi. Wyglądała, jak jakaś wróżka, związana z naturą, a nie człowiek.
[Burżuazja, jaki opis... Mimo to, nadal cię nienawidzę, Shiemi]
- JUŻ WYMIĘKASZ, OKUMURA?!
I ten jeden wrzask przywrócił go do okrutnych reali życia. Przyciągnął też uwagę złotowłosej, której oczy - zielone, jak się okazało - rozszerzyły się w przerażeniu. Upuściła doniczkę.
- Czekaj, ja... - próbował i zerkając nerwowo za siebie, chwycił pręt bramy.
- OKUMURA NI----
Nie dokończyła, bo w tym momencie impuls elektryczny wstrząsnął jego ciałem. Miał wrażenie, jakby ktoś wrzucił go do pustej puszki i zaczął potrząsać. Zarazem odczuwał gorąco, jakby zamiast krwi w jego żyłach krążyła lawa. I wszystko wokół przyspieszyło. Brama opadła. On razem z nią. Ostatnie co zobaczył i usłyszał to przerażona piękność, czołgająca się tyłem i krzycząca...
- Demon! Demon!
Yukio wyrwał bratu mokry od jego łez komiks i z namaszczeniem odłożył z powrotem na stos przy łóżku. Spojrzał na Rin'a ostrym wzrokiem, który przewracając oczami szykował się do protestu.
- Poluzuj gatki, okularniku, mogę od kogoś spisać przed lekcjami - burknął. - Musisz się tak pieklić? Jak raz, czy dwa sobie odpuszczę, to świat się chyba nie zawali, nie?
- Po pierwsze: od kogo spiszesz? - zauważył słusznie młodszy brat, wyraźnie zaznaczając fakt, że jak dotychczas Rin nie znalazł pojedynczego przyjaciela, a koledzy z klasy unikają go jak ognia. - A po drugie: tak, zawali się, ta szkoła to nie jakaś pierwsza z brzegu zawodówka, czy publiczne liceum, to akademia, dla której uczniowie z kraju, a czasami i świata, wypruwają sobie flaki i w siódmych potach walczą. Naprawdę nie słuchałeś mojego przemówienia na rozpoczęciu?
- Moooże... - wymamrotał z lekka zawstydzony Rin, odwracając wzrok i strzelając palcami. - No daj spokój Yuuuki... - jęknął. - Serio, nie znasz słowa 'na ostatnią chwilę'?
- To są trzy słowa.
- Nie bądźmy dociekliwi.
- Dosłowni.
- To też.
Yukio westchnął ciężko, prosząc w duchu Boga o zesłanie na niego swojej cierpliwości, bo miał wrażenie, że wybuchnie, jeżeli coś się nie stanie. Na szczęście, był przykładnym obywatelem i człowiekiem, dlatego Pan go wysłuchał. Nie zesłał cierpliwości, ale możliwość ucieczki od nieodpowiedzialnego brata.
Ktoś - zapewne któreś z nowych lokatorów - zapukał do drzwi, po czym bez oporu je otworzył. Tym kimś - tak jak przypuszczali - okazał się Akihito. Z przyklejonym do ust uśmiechem wyjętym żywcem z reklamy pasty do zębów wychylił głowę.
- Ohayo, przyjaciele, przybyłem do was z pytaniem - przyznał szczerze.
- Aki, umawialiśmy się, że po nikogo nie pełzniesz, jeżeli chcesz jeszcze żyć, chyba, że wolisz by Pheles odprawiał czarne msze nad twoim grobem, jeśli tak to proszę bardzo, z mostu mogę ci uciąć głowę - zagroziła grobowym głosem Harumi z korytarza.
- Aww, nie bądź taka, Haru! Yukio-san jest w tym mieście dłużej niż my i z pewnością może mi pomóc. Parę słówek nie zaszkodzi - łagodził Akihito, odwracając głowę w kierunku hallu. - Przepraszam za nią, hehe. Chciałem zapytać, jeśli można, o najbliższy sklep dla egzorcystów, przydałoby mi się nieco świeższe zaopatrzenie~! Znam miasto, ale nie Drugą Stronę - podrapał się nerwowo po drodze. - Mógłbyś pokazać mi przejście? - poprosił.
- NAM - zaznaczyła wyraźnie zdenerwowana Harumi. - NAM, bo to mnie zdarłeś z łóżka bez sensu, pomimo iż nagle to TOBIE ma pokazać PRZEJŚCIE.
Rin doszedł do szybkiego wniosku, to jednak mógł być jej czas w miesiącu. Jak dotychczas nie spotkał tak szybko denerwującej się i tak samo irytującej dziewczyny. Przy każdym otwarciu jej ust miał ochotę gryźć gipsową ścianę, albo popijać mleko wapienne. Nie opuszczało go też uczucie piłowania zęba przez piłę tarczową, czy wiercenia w nim młotem pneumatycznym.
- Jak wyżej, Yukio-san~! - przytaknął Akhito, a pomimo jadowitego komentarza Harumi z jego twarzy nie zniknął uśmiech.
Okularnik zamrugał, ale po chwili się zreflektował, ponownie zabierając Rin'owi mangę z rąk.
- Oczywiście. Właściwie sam miałem się niedługo wybrać. W poniedziałek mam poprowadzić lekcję, więc lepiej byłoby się zabezpieczyć, zwłaszcza, że wiele zasobów ostatnio straciłem... - nawet na chwilę jego spojrzenie nie powiodło do Rin'a, który skulił się z miną winowajcy. - Pójdę z wami - odwzajemnił wreszcie uśmiech Akihito.
Chyba na to czekał, bo w końcu rozluźnił mięśnie twarzy.
- Jak miło~! - zawołał śpiewnie. - Chodźmy więc - po czym zwrócił się do Harumi. - Haruś, nie gniewaj się, lepiej, że nie będziemy błądzić i tym samym nasza grupka zabije dwa ptaki jednym kamieniem~!
W odpowiedzi, ukryta za drzwiami dziewczyna prychnęła.
- Będę czekać na dole - rzuciła sucho. - Żadnych więcej niespodzianek.
- Hai, hai~! - przytaknął Akihito i pomachał jej. - Jest nie w humorze, chyba nie smakowało jej lekarstwo... - mruknął i lekko uniósł podbródek w zamyślonym geście. - Chyba dodałem za dużo Kagamikai, ale z drugiej strony w przepisie dziadka było, żeby walić ile wlezie...
- K-Kagamikai? - wydukał Yukio, nie wierząc w to co słyszy. Czy Akihito chciał przez to powiedzieć, że z wyżerających glebę kałuży szlamu po demonach stworzył rodzinnego przepisu napar?
- Wlałem wszystko, mój błąd~!
Rin zdecydował, że to jego czas, by wtrącić się do rozmowy. Ostatecznie wszystko było lepsze od nauki - której Yukio nie zamierzał mu odpuścić. Dodatkowo, rozmowa o sklepie ze sprzętem znacznie go zaciekawiła.
- Mogę też iść?
- Pewnie~! - przytaknął wesoło Akihito. Opinia o nim w głowie Rin'a podskoczyła o jakieś dwadzieścia punktów. - Czemu nie? Haru też idzie, dotrzymacie sobie towarzystwa, może poznacie się bliżej i wreszcie trochę spuści z tonu~!
Dobra, minus pięć punktów. Dotrzymywanie towarzystwa wrednej dziewczynie nie należało do listy ulubionych zajęć Rin'a. Wprawdzie nie zamierzał się tym zajmować, ale propozycja działała jak płachta na byka.
- Przykro mi, Akihito-san, ale nii-san musi zostać w domu, by się uczyć, ma dużo zadania domowego na jutro - zaznaczył Yukio, podchodząc do szafy i wyjmując z niej swój płaszcz. Rin zeskoczył z łóżka i posłał mu minę zbitego psa, która walczyła o miejsce z obrażonym grymasem.
- Yuuuki, błagam, nie chce mi się tu kisnąć całego weekendu! - jęknął. - A poza tym, to mi pomoże eee... no ten tego...
- Zdobyć doświadczenie - podpowiedział Akihito.
- Właśnie! Zdobyć doświadczenie i ten... pomóc w tym... postępie do... znaczy w karierze... ucz... niowskiej? - wydukał poszukując jakiegoś usprawiedliwienia. Akihito chichotał pod nosem na ten widok.
- Na razie twoją 'karierę uczniowską' opóźnia lenistwo, więc zajmij się zadaniem domowym, bo wykopią cię z tej szkoły, zanim zdążysz zdać egzamin na Exwire.
- Eks... co?... Zresztą nieważne! No weź Yuuuuukiiii... Błaaaagaaam, nie zostawiaj mnie sameego! - zawył Rin, rzucając się w jego kierunku i potrząsając wysuniętym ramieniem w proszącym geście. - Odrobię zadanie późnieeej, przypilnujesz mnie, albo nawet Aki... hito-san!
- Czemu nie? - Akihito odpowiedział beztroskim uśmieszkiem. - Pozwól młodemu nacieszyć się chwilami, może to mu coś da? Lata praktyki nauczyły mnie, że często najmniej chciane rzeczy mogą przynieść wiele dobrego - zauważył. - Spójrzmy tak na Kagamikai, gdyby nie one, nie przyrządziłbym tego naparu... Zostało mi jeszcze trochę, chcecie mo...
- Dobra, idziesz, nii-san - wciął się w słowo Yukio, czując, że nie przeżyje spotkania z kuchnią Akihito. - Ale jeżeli po powrocie nie odrobisz zadania domowego, to spotka cię coś złego...
Rin z przerażeniem przyglądał się, jak brat z mrocznym wyrazem twarzy i nieprzyjemnym uśmiechem strzela palcami. Przełknął ślinę.
- A teraz chodźmy - dodał po chwili ze sztucznym, acz przesłodzonym chichotem.
- Miało nie być już niespodzianek - wycedziła jadowitym tonem Harumi, wskazując palcem na Rin'a, dreptającego z anielsko błogą wręcz aurą, ramię w ramię z Akihito. Czekała przed wejściem do stołówki. Chyba wcześniej gawędziła z Ukobachem, bo wokół roznosił się aromat przypraw.
Rin musiał przyznać, że pomimo niesamowicie chudej sylwetki, dobrze prezentowała się szkolnym mundurku, rękawy koszuli podwinięte do łokci, na to szary pulower i krawat wokół szyi. I obowiązkowa różowa spódniczka, regulaminowo sięgająca za kolano.
- A! Rin-san bardzo chciał pójść z nami, to chyba nic wielkiego, prawda? Oboje zaczynacie szkolenie, więc wspólna praktyka nie powinna sprawiać problemu - stwierdził spokojnie Tadamasa. - Nie bocz się Haru~!
- Jak ci sprawię problem, to się nie podniesiesz - zagroziła nie spuszczając z tonu choćby o ćwierć.
- Pha, chciałbym to zobaczyć - mruknął Rin, a uśmieszek wykwitł na jego ustach.
Harumi uniosła na niego brwi, ale w jej oczach błyszczały iskierki rozbawienia. Widocznie rozśmieszało ją jego niedowierzanie. Stwierdziła jednak, że na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze go ustawi tak, a się zdziwi.
- Ehem - chrząknął stanowczo Yukio. - Nie chciałbym przerywać pogawędki, ale chyba lepiej będzie, jeśli już pójdziemy. Ale przedtem... Posiadasz Klucz, prawda?
- Cały pęk, ale jak mniemam, chodzi ci o ten, który otwiera niewidoczne dla ludzkiego oka tunele, przenosząc cię do wymarzonego celu podróży...? - rzekł z niezwykłą sobie flegmą, widocznie się przy tym bawiąc.
- Tak, to ten. Użyjemy drzwi na stołówce, w oryginale prowadzą do schowka, ale gdy się użyje tego Klucza...
- Trafiamy do sklepu dla egzorcystów? - podsunął Rin, przewracając oczami.
- Dwulatek wymyśliłby lepszą grę w domysły - prychnęła Harumi i tu starszy Okumura przyznał jej rację, ku swojemu zdziwieniu. - Idziemy, czy dalej będziemy trajkotać nad tym, jak cudowne są wynalazki tego starego czorta Phelesa?
- Mou, zero zabawy z tobą, Haruu - jęknął Akihito. - Prowadź, Yukio-san - polecił uśmiechając się przyjaźnie, jakby uwagi siostry były tylko niegroźnymi docinkami.
Yukio skinął głową i poprowadził ich przez stołówkę, obok okienka, w którym Ukobach wycierał blat kraciastą ścierką. Harumi zdawała się kiwnąć głową w jego stronę, podczas gdy Rin machnął otwarcie. Akihito przyglądał się z czystą fascynacją.
Okularnik włożył klucz w na pozór zwykły zamek. Nagle metal zaczął się rozmywać, zmieniać swój kształt, aż w końcu pojawiły się w nim oczy, para srebrnych białek, tęczówek i źrenic. Klamka zdawała się przedstawiać nos, zwłaszcza, gdy rozprostowała się, zmieniając w szpikulec wystawiony przeciwko nim, lekko zakrzywiony ku dołowi. Usta, czyli dziurka na klucz zawinęły się wokół umieszczonego w nich przedmiotu i poruszały nim, wydając odgłosy podobne do cmokania. W końcu rozległ się gromki głos: "Dobra, możecie wejść" - powiedział i zamek wrócił do pierwotnej postaci. Z tym, że w ostatniej sekundzie jedno oko łypnęło groźnie na dwójkę Giermków (Page).
Yukio bez oporów nacisnął klamkę i otworzył drzwi.
- Proszę - zaprosił ich gestem ręki.
Rin wykonał podobny ruch.
- Panie przodem - powiedział do Harumi, uśmiechając się w swoim mniemaniu czarująco.
Dziewczyna objęła go wzrokiem od stóp do głowy, po czym przewróciła oczami i odwróciwszy się plecami wyszła z budynku. Rin zamrugał kilkakrotnie i udał się za nią, zaraz wszedł też Akihito, a na końcu Yukio, zabierając klucz.
Znaleźli się na czymś w rodzaju mostu wiodący prosto do przypominającego platformę, widocznego z daleka, zielonego ogrodu. Gąszcz roślin w przeróżnych odcieniach zieleni kontrastował się na tle nieba, a biorąc pod uwagę wysokość, na jakiej się znajdowali, dawał wrażenie rajskiej wyspy. Kiedy tylko znalazło się nieco dalej, można było dostrzec detale otoczenia. Most przypominał akwedukt. Zdobny w łuki, kolumny, ząbkowate brzegi przypominające o zamkach. Gdy Rin się odwrócił, zauważył, że zostawiają za sobą coś w rodzaju wieży. Wszystko to wyglądało, jak wyśniony przez jakąś małą dziewczynkę pałac. Jedną osobą płci pięknej w ich towarzystwie była Harumi, ale nie wydawała się należeć do osób, które śniłyby o czymś podobnym. Prędzej widziałaby siebie w roli kata - pomyślał ze zgrozą Rin.
- Sklep należy do pani Moriyama, jej rodzina od pokoleń zajmuje się zbieraniem tego, co potrzebne nam, egzorcystom. Sprzedaje towary po przystępnych celach, a początkujący zawsze mogą zasięgnąć u niej rady. Posiada na swoim koncie podstawy wiedzy tajemnej Watykanu, wiedzę w zakresie ziołolecznictwa i magii. Wszystko, czego nam potrzeba znajduje się w tym budynku.
Mówiąc to wskazał na znajdujący się na zielonej platformie zwyczajny dom w japońskim stylu. Rin rozdziawił usta. Ogród ponad ziemią. Takich rzeczy nie widzi się codziennie. Cóż, przynajmniej on nie widywał. Od teraz już będzie.
Na szyldzie widniał wymowny tekst: 'Sklep dla egzorcystów'.
- No kto by pomyślał? - mruknęła Harumi.
- Ja - Akihito bez zastanowienia wskazał na siebie z głupkowatym uśmiechem. - Pomyślałbym prędzej, że to ogród Roszpunki.
- Aki... Jesteś pewien, że powinieneś pracować jako egzorcysta, zamiast trafić do ośrodka dla niepełnosprawnych psychicznie?
- Oooi~! Jest wieża? Jest! Jest pięęęękny ogród? Jest. Tak sobie wyobrażam Roszpunkę. Teraz trzeba znaleźć jeszcze uroczą blondynkę o melancholijnym spojrzeniu i optymistycznym uśmiechu.
- Wiesz, że to zaprzecza samo sobie? - westchnęła Harumi.
Yukio poprawił zsuwające się z nosa okulary i zwrócił do Akihito, który szybko zapewnił swoją siostrę, że zajmie się pracą poważnie i nie będzie szukał złotowłosej Roszpunki. Dorzucił też, że nie musi być zazdrosna, co przyprawiło go o ostry kopniak w goleń.
Rin skrzywił się na myśl o bólu, aż sam poczuł mrowienie w przedniej stronie łydki.
- Możemy chyba już wejść, Akihito-san?
- A! Oczywiście! Przeeepraszam. Czasami jak się zagadamy, to zapominamy o Bożym świecieee, przepraszam jeszcze raz~! Haruś, Rin-san, zostańcie tutaj i pilnujcie...
- Ale czego? - burknął już znudzony chłopak.
- Rosnącej trawy - Yukio przewrócił oczami. - Pilnujcie, żeby chodnik nie zarósł, bo jeszcze trafią się nam tu chochliki, albo inne 'zielone' demony. Nie próbujcie oddalać się gdziekolwiek, pamiętajcie, że jesteście tutaj na praktyce i jeżeli zawiedziecie nasze zaufanie, następna szybko was nie spotka.
- Piękna mi praktyka, czekać pod sklepem i gapić się na trawę - burknął z irytacją Rin.
- Aki, miałeś mnie wziąć ze sobą - zauważyła Harumi, zakładając ręce na krzyż. - Co masz na swoje wytłumaczenie?
Akihito za plecami Yukio wykonał kilka błagalnych gestów i robił tak, dopóki okularnik nie odwrócił się, by zobaczyć go spiętego, wyprostowanego i próbującego gwizdać. Jego mina mówiła jakby się jąkając: Ni-ni-nic mi o t-t-tym nie w-wiadomo.
- Reasumując...
- Jakie mądre słowo, aż zapiszę - burknął obrażony Rin.
Yukio zgromił go wzrokiem, na co ten odpowiedział wystawiając język. Jak to się mówi, bywają nastolatkowie, którzy mają koło piętnastu lat, wyglądają na osiemnaście, a zachowują się jakby mieli dwadzieścia jeden, są też tacy dorośli, którzy mają koło dwudziestu jeden lat, wyglądają na osiemnaście, a zachowują się, jakby mieli piętnaście. Tak zwany konflikt pokoleniowy przełożony na realia dwudziestego-pierwszego wieku.
- Wy dwoje - tu przerwał, ponownie śląc gromy wzrokiem - zostajecie tutaj, jeżeli spróbujecie oddalić się choćby na metr, możecie pożegnać się z jakimikolwiek praktykami przed uzyskaniem tytułu Exwire. Ja i Akihito-san będziemy w sklepie - kciukiem wskazał na budynek za sobą - gdyby zdarzył się jakiś problem, też się nie ruszajcie, krzyczcie.
- A jak to będzie trzęsienie ziemi?
- Prawdopodobnie nie będziecie mieli szansy krzyknąć.
- Te mosty wyglądają na solidniejsze i wsparte w jakiś nieludzki sposób, więc sądzę, że w takiej sytuacji do krzyku mielibyśmy więcej okazji, niż twa wielka głowa dałaby radę doliczyć - zauważyła Harumi, przewracając oczami.
- Tak czy siak idziemy, ne, Yukio-san? - ponaglił Akihito, uśmiechając się nerwowo.
- A, tak - Yukio potrząsnął twierdząco głową i odwrócił się, by podążyć za srebrnowłosym egzorcystą po schodach prosto do sklepu z zaopatrzeniem.
Dwaj chłopcy, technicznie jeden umysłem był mężczyzną, a drugi pół debilem - pół dziecięco-naiwnym, choć był znacznie bliżej dorosłości, zostawili za sobą parę nastolatków w podłych nastrojach.
Harumi w sumie cieszyła się możliwością czekania przed budynkiem. Wejście do miejsca, w którym mogłaby ją zabić nawet łyżka nie wydawało się jej kuszącą propozycją. Rin z kolei bardzo chciał dostać się do środka - z dwóch prostych powodów, pierwszy, którego nie umiał sformułować, a autorka sobie tym łba nie zaprząta, był taki, że... A co się oszukujemy? Ciekawy. Drugi, równie prosty co pierwszy - dopiec Yukio. Jakoś, jakkolwiek!
- Miałeś się nie ruszać o metr.
- Nie masz chyba miernika w oczach - burknął Rin, nie patrząc na nią. Miał dość jej skwaszonej gęby. Fakt, mógł zgadzać się z nią w paru sprawach, a niektóre jej teksty były śmieszne. Co nie zmieniało tego, że irytowała go niesamowicie! - Poza tym, nie zamierzam ruszyć się na metr, przeciwnie, co najmniej dziesięć, może dwadzieścia, a może trzydzieści... stopni - mruczał, kręcąc się, chodząc tu i tam, aż natknął się na drugie schody. Obejrzał je z ciekawością i wkrótce w jego oczach zapaliły się lampki zainteresowania.
- Hej! Nawet o tym nie myśl, bo będę zmuszona cię stąd zrzucić - wycedziła Harumi, chwytając go za marynarkę.
Przełamał odruchowe przełknięcie śliny na poważne brzmienie tych słów. Była do tego zdolna.
- Myślisz, że ci uwierzę - prychnął na przekór tego równie wkurzającego głosiku w głowie. - Pha, czekaj, myślisz, że cię posłucham? W sumie jesteś dla mnie nikim, poznałem cię przedwczoraj i szczerze, już mam dość twojej skwaszonej gęby, więc puść mnie i odwal się od tego co robię! - huknął, łypiąc na nią wściekłym, dzikim wzrokiem.
Stała nieporuszona. Zaciskała zęby.
- To, że nie mam prawa ci rozkazywać, nie znaczy, że tego nie zrobię. Ostatecznie przymus do wypełniania czyichś poleceń pod to nie podchodzi, więc, nawet z tym nie mamy problemu - wzruszyła ramionami.
Wyrwał się jeszcze bardziej zdenerwowany, przeskoczył kilka kolejnych stopni.
- Odwal się - warknął jadowicie i szybko popędził w górę w stronę widocznej pomiędzy mocno zielonymi krzewami. Biegła za nim, zdecydowanie niezadowolona z zaistniałej sytuacji.
- Powiedziałam zatrzymaj się... - nie zdążyła zakończyć krzyku, bo odwrócił się i odtrącił nogą jej wyciągniętą ręką. Wow, kop z półobrotu? Nie sądził, że był do tego zdolny. Przyjęła go na otwartą dłoń, ale nagła akcja pozbawiła ją równowagi. Rin wytrzeszczył oczy, ale nim zdążył ją chwycić i zapobiec upadkowi, już była w połowie drogi.
Świetnie.
Po prostu, świetnie.
Wredna wiedźma to jedno, ale martwa, lub uszkodzona wredna wiedźma to co innego.
Jednak jak się okazuje, zwątpił w nią bezpodstawnie, bo dziewczyna miała niejaki refleks. Wydobyła czarny kij, który w oka mgnieniu wydłużył się do dwóch metrów. Użyła go jak tyczki, wykonując w powietrzu salto.
Fajnie, że miała spodnie pod spódnicą. No, dla naszego delikwenta nie tak fajnie, bo nawet w sytuacji krytycznej miło podziwiać widoki, nieprawdaż? Nie udało się. Punkt dla niej.
Wylądowała, ale tym razem zamiast poprzedniego stoickiego spokoju, na jej twarzy widniał wściekły grymas. Oczy łypały groźnie szkarłatem, a ręce zaciskały się na kiju tak mocno, że dziwił się, jak jeszcze się trzymał. Mięśnie twarzy pozostawały napięte. Usta zaciśnięte w wąską linię.
- JAK CIĘ DORWĘ, TO POŻAŁUJESZ, ŻE SIĘ URODZIŁEŚ, OKUMURA! - wrzasnęła, na tyle głośno, że pewnie słyszano ją w sąsiedniej prefekturze. I zaczęła biec w jego kierunku. Rin otrząsnął się z szoku niemal z prędkością światła i również runął w tą stronę. Pod wpływem większego stresu - heloł, wściekła dziewczyna gorsza od terrorysty bywa - potykał się i ledwo odzyskiwał równowagę. W myślach klął, dlaczego te schody muszą być takie długie.
W końcu wpadł na ich szczyt, podczas gdy Harumi minęła, że tak powiem, punkt kontrolny, zwany prościej - połową. Zatrzymał się, zipiąc i zastanawiając się, kiedy jego kondycja tak osłabła. Odwrócił wzrok w stronę tajemniczej bramki i zastygł, jakby zapominając o nadchodzącej by go zdefenestrować (wyrzucić przez okno, tu przez murek), Harumi Karamoricie.
Zastygł nie bez powodu, bo widok za bramą zaabsorbował całość jego uwagi. Akihito nie mylił się co do złotowłosej piękności, wszakże, Roszpunką nie była, ale to Rin'owi nie przeszkadzało w najmniejszym stopniu. Dziewczyna ów miała piękne, krótkie, równo ścięte włosy przypominające łany zbóż. Okalały one jej rumianą, jak jabłko twarz, skierowaną ku wykonywanej czynności. Na twarzy tej mieściła się para półprzymkniętych oczu, których koloru nie mógł się dopatrzeć, ale był gotów założyć się, że gdy w nie spojrzy, zatraci się. Dziewczyna wpatrywała się w trzymaną doniczkę z tajemniczym, pięknym uśmiechem. Ubrana w różowo-niebieskie kimono, jakby szyte dla niej, klęczała boso na ziemi. Wyglądała, jak jakaś wróżka, związana z naturą, a nie człowiek.
[Burżuazja, jaki opis... Mimo to, nadal cię nienawidzę, Shiemi]
- JUŻ WYMIĘKASZ, OKUMURA?!
I ten jeden wrzask przywrócił go do okrutnych reali życia. Przyciągnął też uwagę złotowłosej, której oczy - zielone, jak się okazało - rozszerzyły się w przerażeniu. Upuściła doniczkę.
- Czekaj, ja... - próbował i zerkając nerwowo za siebie, chwycił pręt bramy.
- OKUMURA NI----
Nie dokończyła, bo w tym momencie impuls elektryczny wstrząsnął jego ciałem. Miał wrażenie, jakby ktoś wrzucił go do pustej puszki i zaczął potrząsać. Zarazem odczuwał gorąco, jakby zamiast krwi w jego żyłach krążyła lawa. I wszystko wokół przyspieszyło. Brama opadła. On razem z nią. Ostatnie co zobaczył i usłyszał to przerażona piękność, czołgająca się tyłem i krzycząca...
- Demon! Demon!
-------------------------------------------------------------------------------------------
[EDIT]: Lol~! Jest~! Maryjo, wreszcie się udało~! Maaah... Ostatnio lekkie zaniki weny... No dobra, gorzej niż lekkie. Ale kay, niedługo powinno się też pojawić opowiadanie specjalne.
Dobra, to jest pierwsza część rozdziału. Reszta nadejdzie dość późno, bo ostatnio z blogami mam urwanie głowy. Przejdźmy do konkretów. Ostatnio źle mi się pisze i jakoś tak mam, że zdycham. Jak już kiedyś pisałam rozdziały tutaj będą pojawiać się w dużych odstępach czasowych. Tutaj dodaję już, by nie mieć wyrzutów sumienia. Jak ktoś czyta inne moje blogi to wie, że na Tiger Claw pojawi się za miesiąc, lub dłużej, bo tam mam jeszcze gorzej, a kontynuuję, tylko ze względu na jedną z moich stałych czytelniczek. Fairy Tail my version pojawia się regularnie, na 'Prawdziwej Magii' mniej więcej co tydzień, a na Shugo Chara(nie wierzę, że stworzyłam tego bloga), jak będą czytelnicy i wena.
Dobra, to jest pierwsza część rozdziału. Reszta nadejdzie dość późno, bo ostatnio z blogami mam urwanie głowy. Przejdźmy do konkretów. Ostatnio źle mi się pisze i jakoś tak mam, że zdycham. Jak już kiedyś pisałam rozdziały tutaj będą pojawiać się w dużych odstępach czasowych. Tutaj dodaję już, by nie mieć wyrzutów sumienia. Jak ktoś czyta inne moje blogi to wie, że na Tiger Claw pojawi się za miesiąc, lub dłużej, bo tam mam jeszcze gorzej, a kontynuuję, tylko ze względu na jedną z moich stałych czytelniczek. Fairy Tail my version pojawia się regularnie, na 'Prawdziwej Magii' mniej więcej co tydzień, a na Shugo Chara(nie wierzę, że stworzyłam tego bloga), jak będą czytelnicy i wena.
A ponieważ mój mózg powoli zamienia się w watę myślę, czy Shugo Chary nie zastąpić czymś co ostatnio przyszło mi do łba...-Albo znów Fairy Tail, albo coś, gdzie będzie magia i tego typu rzeczy.-Może ktoś potrafiłby mi polecić takie anime? Miłoby było!
Fajnie wyszedł ci ten rozdział, a co się stało przy końcówce Haru, że posłuchała się Yukia i Akichito?
OdpowiedzUsuńNo co tu więcej dodawać... Nie mogę się doczekać drugiej części... Smutno mi, że nie napisałaś caałego rozdziału. Niestety nie znam takiego anime, zatrzymałam się w A&M w rozwoju ^.^...
Weny życzę!
__ __███████______███████
___██__♥___███__███____♥__██
__██_____♥___██_██_♥__♥__♥_██
__█__♥__♥__♥__███____♥___♥___█
__█_♥___♥____██_██_♥___♥__♥_█
__██__♥____♥_████____♥____██
___██____♥____███__♥___♥_██
_____██_♥___♥__█_♥___♥__██
______███_♥___♥___♥___███
________██__♥___♥__♥_██
_________██___♥__♥_██
___________██__♥_██
_____________██_██
_______________██
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! To było super! Ta nowa historia jest wspaniała! Harumi bardzo ale to bardzo mi się tutaj podoba! Rin też jest świetny! Te wyładowania elektryczne to genialny pomysł! Widzę tez że zmieniłaś szablon! Bardzo ładny! Przepraszam, że nie pisałam komentów, ale byłam w szpitalu, bo miałam opoerowane oczy, a jak wyszłam to ciągle musiałam siedzieć w łóżku lub na świeżym powietrzu, żeby oczy sie przyzwyczaiły! Czekam z niecierpliwością na nexta! YAY byłam pierwsz!!!!! Duuuuuuuuuuuuuuuużo Weeeeeeeeeeeeeeeeny życzę!
OdpowiedzUsuń