środa, 31 października 2012

Rozdział V - "Hinokata - czyli duże i straszne"

Nad łóżkiem w ogrodowej dobudówce stały cztery osoby. Dwóch wysokich chłopaków, świetnie zapowiadających się egzorcystów: Akihito Tadamasa i Yukio Okumura, oraz starszy brat tego drugiego, przyszły Giermek, Rin Okumura, z głową wbitą pomiędzy ramiona. Wiadomo, nie do końca przyjemnie się czuł, stojąc obok pochlipującej pani Moriyamy, podczas gdy młodszy bliźniak zmieniał okład na czole drobnej dziewczyny leżącej na łóżku. Wyglądała tak niewinnie i anielsko, że aż zapierało dech w piersiach.
- Wygląda tak niewinnie kiedy śpi, prawda? - rozczulił się Akihito szeptem. - Awww, przypomina mi Haru~!
Rin nie wiedział, czy Karamorita może kiedykolwiek wyglądać "niewinnie", ale ponieważ czuł sympatię do starszego chłopaka, zdecydował się tego nie komentować. Yukio skinął uprzejmie głową, a pani Moriyama pociągnęła nosem. Okularnik powoli przejechał wilgotną tkaniną po czole Shiemi... i nagle zauważył powstające na niej sine ślady. Odsunął się wstrzymując oddech.
- C... Co...? - wydukał.
Akihito rzucił się, żeby sprawdzić jej puls. Kiedy tylko wyczuł, jak aorta pompuje krew do serca Shiemi odetchnął z ulgą, ale zmarszczka zmartwienia nie opuszczała jego twarzy. Pani Moriyama zastygła ze łzami w oczach.
- Nie wiem, co się z nią dzieje, ale to powoli przerasta zwykłego pasożyta - szepnął sucho Akihito, jakby od wielu dni nie miał w ustach wody.
- To wszystko moja wina...! Nie potrafiłam okazywać jej uczuć... Po śmierci babci nie pozwoliłam jej płakać. Dlatego, znienawidziła mnie... Sądzę nawet, że swoją babcię kochała bardziej niż mnie, nie... Ja to wiem... Dlatego się tutaj przeniosła, dlatego przestała ze mną rozmawiać, dlatego umiera! - zaszlochała nagle pani Midori, omal nie dusząc się z wstrzymywanego płaczu.
- Proszę się uspokoić, wszystko będzie w porządku - zapewnił Akihito, zatrzymując ją przed opadnięciem na łóżko chorej. Przytrzymał ramiona kobiety, próbując sprawić, aby patrzyła mu prosto w oczy. - Już się my się postaramy, aby Shiemi-san wróciła do normalnego stanu, prawda Yukio-san, Rin-san? - spytał, zerkając porozumiewawczo na obu chłopców.
Yukio przytaknął mechanicznie, a kiedy jego brat w dalszym ciągu patrzył się w milczeniu na Shiemi, równie wypracowanym odruchem szturchnął go w brzuch, aż ten potaknął aż trzy razy.
- Co zamierzacie zrobić? - spytała ocierając łzy kobieta.
Akihito podrapał się po głowie i spojrzał na Yukio. Okumura westchnął.
- Trzeba znaleźć demona, który podłączył się do Shiemi. Z tym, że... Początkowo podejrzewałem Dokkalfara, ale... Niepokoi mnie to, co powiedziała siostra Akihito-san. Wiem, że to nierozsądne polegać na zwykłym giermku, ale...
- Haru nie należy do osób, które rzucają słowa na wiatr - wciął się mu w słowo Tadamasa. - Jeżeli coś powie, to należy to brać na poważnie, dlatego najlepiej będzie ją zapytać, co miała na myśli mówiąc o... Hanshy - ostatnie słowo wydukał, przełykając ślinę.
Midori Moriyama zamrugała, a parę łez wydostało się spod jej powiek.
- Nie rozumiem. Co jest takiego w tej dziewczynie? - spytała skonsternowana.
- Haru po prostu widzi więcej - Akihito uśmiechnął się delikatnie. - Najlepiej jeżeli ja z nią porozmawiam, Yukio-san, zostań tutaj i przypilnuj Shiemi-san, zaraz wrócę... - zaoferował srebrnowłosy i powoli odszedł od łóżka.
- Mimo wszystko wolałbym pójść z tobą - młodszy Okumura bez wahania udał się w jego ślady, mrużąc podejrzliwie oczy. Nie wiedzieć czemu, uważał, że powinien być przy rozmowie Akihito z Harumi. Pierwszy wariant nasuwał się od razu - nie znał ich długo, więc nie mógł im kompletnie zaufać. Po drugie - pojawili się znikąd, jak Filip z konopi wyskoczyli z tą swoją ponadprogramową wiedzą - głównie Harumi.
Nazwa 'Hansha', która wydobyła się z jej ust... Yukio ukończył ledwie pierwszą klasę jako egzorcysta, ale wiedział już, o co biega w tym, czy tamtym, jako niejeden z wielu upieczonych pogromców demonów.
- Hm? - Akihito zamrugał parę razy z lekka zdziwiony, ale po chwili uśmiech powrócił na jego twarz. - Jak wolisz, Yukio-san~! - rzucił lekko.
Zaraz znaleźli się za drzwiami, pozostawiając Rin'a w towarzystwie kobiet z rodziny Moriyama. Yukio cicho przymknął skrzypiące wrota i rozejrzał się, poszukując wzrokiem Harumi. Nie znalazł jej, a Akihito wciąż stał w miejscu, robiąc z dłoni daszek, osłaniając oczy przed blaskiem zachodzącego słońca. W końcu coś zauważył, co można wnioskować ze sposobu, w jaki jego twarz się rozjaśniła.
- Harrruuu! - zawołał i wesoło, zupełnie jakby nie mieli teraz żadnego problemu, pomachał do czającej się wśród paproci siostry.
- Czego? - warknęła wychylając się ponad czubki zielonych łodyg. Z jej przypominających ptasie gniazdo włosów wystawało parę liści. - Musisz się tak wydzierać? Wystarczy, że w tym ogrodzie coś niemiłosiernie krzyczy - burknęła i wstając otrzepała sobie spódnicę.
- Co...? Zresztą nieważne! Yukio-san i ja chcemy, żebyś wyjaśniła, co miałaś na myśli mówiąc o Hanshy, wiesz, ty i te twoje nadprzyrodzone zdolności, wow, takie przydatne, wow~! - zaśmiał się nerwowo Akihito, drapiąc się po głowie.
- Miałam na myśli to, co powiedziałam - mruknęła i ziewnęła. - Twierdziłeś, że jakiś demon z tego ogrodu podłączył się do Moriyamy - spojrzała na Yukio, niemal wbijając wzrok w jego niebieskie oczy. - Obaliłam teorię. Gdyby to był Dokkaflar, to Moriyama pociągnęłaby dłużej, nie sądzisz? Zamiast wysysać z niej całą energię na raz? Taki mały demon nie potrzebuje jej wiele, śmiało wyżyłby na zdrowej dziewczynie rok, czy dwa. A z tego co mówi pani Moriyama, to Mor... korzenie na nogach Shiemi pojawiły się ledwie w zeszłym miesiącu.
- A już jest z nią źle... - przytaknął w zamyśleniu Akihito, pojmując tok myślenia swojej siostry. 
- Chcesz przez to powiedzieć, że w tym ogrodzie znajduje się szczelina, która prowadzi do Hanshy? - teoretyzował Yukio.
- Jeszcze tego nie powiedziałam, ale tak. Tak uważam. Shiemi musiała ją przypadkowo znaleźć i została zainfekowana przez pasożyta silniejszego niż Dokkaflary z Assiah. Nie wiem, jakiego, ale z pewnością silnego - wzruszyła ramionami. Okręciła się na pięcie i z uniesionymi w geście niewiedzy ramionami przechadzała się po ogrodzie.
- Przynajmniej wiemy z czym mamy do czynienia, arigatou Karamorita-san - Yukio ukłonił się i wrócił do dobudówki Shiemi. Minął w drzwiach Rin'a, pozostawiając rodzeństwo sam na sam. Akihito podszedł do Harumi i zaczął coś do niej mówić, na co ta odpowiadała albo sarkastycznymi prychnięciami, albo wzruszeniem ramion. Przyglądał im się oparty o futrynę, starając się dowiedzieć o czym rozmawiają, ale zamiast tego do jego uszu docierały jedynie uwagi, które Yukio wygłaszał przy pani Moriyamie. Coś było na rzeczy i Rin czuł, że znowu planują go w tym pominąć. Jasne, w końcu nie miał super-mózgu jak Harumi, ale miał siłę! Miał Kurikarę! Miecz Pogromcy Demonów, haloł?! Ale niee! Bo nie jest doświadczony jak jakiś młodszy od niego okularnik w zbyt ciasnych portkach. Nie bierzcie tego źle. Rin kochał Yukio, ostatecznie był jego bratem i jedyną rodziną, ale uważał, że ten traktuje go odrobinę niesprawiedliwie. Ostatecznie przez piętnaście lat żył w kłamstwie.
Od myśli oderwały go dopiero krzyki, dobiegające z dwóch stron. Tak jest, z dwóch. Jednak pierwsze co napotkał wzrokiem to ogromny kwiat, który wyrósł pomiędzy Akihito a Harumi. Srebrnowłosy nastolatek półleżał na ziemi, przytomny z pistoletem wycelowanym w zielsko. Drugi wrzask dobiegał z domu. Potem słyszał stamtąd już tylko krzyki "Shiemi! Shiemi!".
Rozległy się strzały.
- RIN TRZYMAJ JĄ! - krzyknął z domu Yukio.
Zanim Rin zdążył się zorientować, usłyszał krzyk Shiemi, dziewczyna ledwo trzymała się progu, jakby coś ją ściągało w stronę ogrodu. Szybko spostrzegł, że w jej nogi wrastają prawdziwe korzenie, docierając do krwi. Wytrzeszczył oczy, ale ponieważ nie było czasu na myślenie, chwycił ją za ręce, mocno się zapierając. Nogę zahaczył o futrynę, ażeby nie dać siebie i dziewczyny ściągnąć. Shiemi płakała i krzyczała z bólu i strachu. Nie wiedział, co robić, więc powtarzał tylko - "Trzymam cię! Nie puszczaj", a ona tylko potrząsała głową, cierpienie nie pozwalało jej odpowiedzieć.
Wtedy Akihito wciąż próbujący trzymać demona na dystans odwrócił się do niego i wrzasnął z całych sił:
- PUŚĆ JĄ!
- Zdecydujcie się wreszcie na coś! - odkrzyknął Rin, czując, że dłonie dziewczyny powoli wyślizgują mu się z rąk. Shiemi zawyła, jakby ją obdzierano ze skóry i wciąż próbowała sięgnąć jego ramion. Rin pozostał w tej samej pozycji, oglądał jak korzenie wciągają ją w głąb ogrodu. W pewnej chwili poczuł, że wbrew temu, co dzieje się w jego głowie, sięga do pokrowca i rozsuwa go, wydobywając schowany w pochwie Koukamen. Bezmyślnie ruszył z nim na demona, chwytając za więzienie diabelskich płomieni.
- RIN NIE! - krzyknął, ku jego zdumieniu Akihito, ale nim zdążył wyjąć katanę, poczuł przerażająco ostry ból w łydce, początkowo był głuchy i Rin nie przestawał biec, ale nie minęła chwila, jak padł na ziemię niezdolny do ruchu. Powoli z przerażeniem odwrócił głowę i dostrzegł w oknie budynku Yukio z pistoletem wycelowanym demona. Pytanie tylko... w którego?

Obudził się pod wieczór, kiedy słońce już zachodziło, ból zniknął, a rana na łydce była obandażowana i okryta jakąś zieloną maścią, wiedział, że raczej niepotrzebnie. Stosunkowo niedawno odkrył, że jego rany goją się niesamowicie szybko. Leżał na podłodze, w pokoju Shiemi, o czym się zorientował, kiedy zauważył jego jasnoróżowe ściany i znajome meble.
- O! Kto to się obudził! - zawołał Akihito, którego Rin po chwili dostrzegł w fotelu. 
Rozejrzał się na boki w poszukiwaniu swojego brata, Shiemi, pani Moriyamy, Harumi, kogokolwiek. Jednak był tu sam na sam z Akihito.
- Pewnie zastanawiasz się, gdzie reszta, co nie? 
Skinął głową, nadal osłupiony wydarzeniami sprzed paru godzin.
- Yukio-san strzelił w ciebie pigułką uspokajającą, więc odpłynąłeś na parę godzin. Zająłem się demonem, a Yukio-san i Midori-san zabrali Shiemi-san... Nie jest w najlepszym stanie. Okazało się, że nasze hipotezy były częściowo trafne, Shiemi-san była zainfekowana przez dwa demony...
- Co...?!
- Kiedy podłączył się do niej demon z Hanshy, była już osłabiona przez Dokkaflara. To nawet logiczne, będąc w innym świecie trudno opętać zdrowego na umyśle i ciele człowieka, dlatego możliwie Dokkalfar jako pierwszy osiadł na Shiemi-san. Wykończyliśmy go i co prawda te korzenie zniknęły z jej nóg, ale...
- Ale co?
- Więzy pozostały - skrzywił się. - Nie wygląda to najlepiej, jakby czarne wypalone linie sunące wzdłuż jej nóg. Co prawda powinny się zagoić, gdy pozbędziemy się demona. Jednak na razie nie wiemy, jak się za to zabrać. No i Haru zniknęła... - podrapał się po głowie. - Właśnie... Chciałbym cię o coś poprosić, jeśli czujesz się na siłach, Rin-san.
Kąciki ust Okumury uniosły się w szczerym uśmiechu.
- Zawsze i wszędzie.
- Teraz tak mówisz - zaśmiał się Akihito. - Chodzi o Haru.
I od razu zrzedła mu mina.
- Miałem rację - Tadamasa uśmiechnął się smutno. - Widzisz, kiedy Dokkaflar zaatakował... Myślę, że ja i Haru go obudziliśmy. Kłóciliśmy się i kiedy się pojawił, Haru mnie odepchnęła, a potem pobiegła w głąb ogrodu. Martwię się, bo do teraz nie wróciła... - westchnął.
- Co takiej mądrali mogło się stać w zwykłym ogrodzie? - prychnął.
- Widzisz, to nie jest zwykły ogród - westchnął Akihito. - Słyszałeś, jak nazwała go "Ogrodem Życia", prawda?
- No niby taak...
- Tak określa się przede wszystkim ogrody, lub rezerwaty, w których mieszkają Zashiki Warashi. Z pewnością o nich słyszałeś, te duszki przynoszące szczęście i fortunę - uśmiechnął się lekko. - Cóż, nie wszystkie są takie, a bynajmniej nie w towarzystwie energii wydobywającej się z Hanshy. Pani Moriyama wyjaśniła, że nad ich rodzinnym interesem od wielu pokoleń czuwa duch Hinokata (kanji: 日野方 - czytaj: Hinokata, znaczenie - 'Słoneczna osoba'), ale w ostatnich dniach plony zaczęły obumierać... Rozumiesz, co chcę powiedzieć?
- Po trochu... Ten cały Zashiki może być ee... opętany?
- Bardziej skażony i jest w stanie zaatakować. Nie należy do silnych duchów, ale jego uroki. Pomyśl, jeżeli przynosi szczęście i dostatek, to po "przekabaceniu" na ciemną stronę - Akihito zrobił powietrzny cudzysłów, wyglądał na poważnego - mógłby przynieść coś więcej niż jakieś tam rany.
- I jaki jest w tym mój udział? Z tą mózgownicą Karamorita chyba sobie poradzi, nie?
Akihito westchnął, był wyraźnie przygnębiony, poklepał Rin'a po ramieniu.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, po prostu... martwię się, tak jak każdy starszy brat by się martwił w takiej sytuacji. Może to i lepiej, ostatecznie nie masz obowiązku... Pójdę po ni---
- Nie. Ja pójdę - ciekawe, czy Tadamasa się domyślał, ile Rin'a kosztowało wypowiedzenie tych słów.
- Naprawdę?! Dziękuję Rin-san, nawet nie wiesz, jak będę ci za to wdzięczny~! Może po powrocie przygotuję ci niespodziankę Tadamasów?
- NIE!
- Areee?
- Znaczy... Nie kłopocz się! Wystarczy, że ten... Słuchaj, kiedyś wyświadczysz mi jakąś przysługę, tylko nie... No, nie gotuj, błagam!
I po tych słowach wybiegł z pomieszczenia, jak oparzony. Akihito skulił się i tylko kołysał się w kącie pokoju chlipiąc, dlaczego to nikt nie lubi jego jedzonka, w które wkładał tyle miłości.

A teraz pozostało mu tylko znaleźć Harumi Karamoritę, co nie do końca leżało na liście przyjemnych czynności. Szczerze, to najchętniej pozostawiłby ją własnemu losowi, gdyby nie Akihito. Ten gość był zbyt sympatyczny, żeby mu odmawiać, nie zasłużył sobie na takie traktowanie ze strony siostry. Tylko... Dlaczego od razu nie poszedł sam, tylko czekał aż on się obudzi?
Pewnie po prostu wolał z nią nie rozmawiać po tamtej kłótni - wmawiał sobie Rin, odpędzając przeróżnego rodzaju teorie spiskowe o tym, jak to chciał, żeby on i Harumi znaleźli się w jednym miejscu.
Po prostu szedł, rozglądał się i nawoływał. 
Ten ogród był większy, niż to się na oko wydawało, a o tej porze, w takim buszu Harumi miała naprawdę dużo ciekawych miejsc do ukrycia się. Dlaczego niby miała wyjść kiedy ją wołał? Ostatecznie nienawidzili się z wzajemnością, z tego co zdążył zauważyć.
Przestał krzyczeć i teraz już tylko szedł, uważnie oglądając każdy liść i zaglądając pod każdy krzak. Starał się to robić bezszelestnie, ale wytwarzał więcej hałasu niż to mu się wydawało. No cóż, nie każdy nadaje się na ninję.
- Karamo---!
I nim zdążył znów krzyknąć poczuł czyjąś dłoń na swoich ustach, a zaraz potem ostry kop w brzuch. Przed upadkiem powstrzymała go ta sama ręka.
- Cicho bądź Okumura - syknęła Harumi, której twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko Rin'a. - Już od jakichś piętnastu minut mi go płoszysz, mógłbyś się wreszcie przymknąć, syrenko - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Musiałaś mnie kopnąć?! - odkrzyknął szeptem Rin.
- Nie, po prostu to lubię - odparła z szerokim uśmiechem.
- Ty mała...!
- Hej, hej, nie taka mała!
- Doprawdy? Ile masz wzrostu?! No, pochwal się, dawaj!
- Nie muszę, wystarczy mi rok, lub dwa, a cię przerosnę i zobaczymy, kto będzie się śmiał, karzełku!
- Jasne, jasne, uważaj bo uwierzę! 
- A zamknij się wreszcie!
- Nie to ty się zamknij sadystyczna małpo!
- Nie, bo ty debilu z mieczykiem!
- Ach tak?!
- Tak!
- Po co wogóle tu szłaś?!
- Miałam powody!
- Mam gdzieś twoje powody!
- Za grzeczny jesteś, co?!
- I kto to mówi, panienko sztywny trup?!
- Mówiąc o ograniczonych umysłach, twoja śliczna Shiemi tam możliwie umiera, a ty spierasz się o swoje cztery litery, więc zamknij się wreszcie do jasnej cholery! A tak właściwie, po jaką cholerę TY tu lazłeś?! No dawaj! Nabrałeś się na słodkie oczka mojego zasranego braciszka?! Hm?! Hm?! Hm?! Hm... Czemu się tak na mnie gapisz?!
- Z... z... za...
Wytrzeszczyła oczy i palcem wskazała na przestrzeń za sobą.
- Coś za mną jest, co nie...?
Przełknął ślinę i pokiwał głową.
- A co dokładnie...
- C-coś...
- ... Jest duże?
-T-ta...
- Straszne?
- Tak... Co robimy?
- Mamy dwa wyjścia.
- Jakie?
- Bierz dupę w troki, albo walcz!
- WYBIERAM JEDNAK TO PIERWSZE!
- TO DOBRZE, BO JA TEŻ!
------------------------------------------------------------------------------------
[EDIT]: Nazwę "Chouwa o gyaku" zmieniłam, żeby była szybsza i łatwa do wymowy, a Hincata, żeby było bardziej 'japońsko-poprawne'. To by było na tyle.

Buhahahahahahahahahahaha! Witam was moi drodzy, w Halloween! Specjalnie dałam wątek z Hincatą, by jakoś wtrynić się w ten temat. Resztę osądźcie wy, oczy mi wypadają, więc się streszczam, bo muszę napisać coś jeszcze na Fairy Tail. A z okazji Halloween, dodaję okazjonalne obrazki!-Mało ale zawsze, tylko tyle znalazłam.
















3 komentarze:

  1. Niesamowite!!!!!!!!!! Na końcu takie super!!!!!!!!!!!!!! Dobra nie będę spamować bo założę się, że w jakimś komentarzu tak napisałam. No dobra na końcu było najlepsze! Pisz takie fajne kłótnie bo tak się rozkręciłąm a tu koniec, noi dupa... No okej
    Dużo weny i szczęśliwego Halloween!!!
    <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super! Po poprostu ekstra! Zgadzam się z Elayrą- Chan pisz takie kłótnie, bo są świetne!! Hincata wspaniały pomysł! Obrazki są świetne! Ty to nazywasz moło? Proszę pisz częściej, bo ja nerwowo nie wytrzymam!! Kocham i życzę Duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Najbardziej mi się podobał jak nasza bohaterka startuje na Tamera i tak tylko daję ci pomysł na jej demona np. Potężny, Krwiożerczy,demoniczny, Czarny Pies taki jak z anime ,,Hellsing ova 9". Jest tak niebezpieczny, że duchy Izumo boją się go. Byłoby naprawdę Mega-Extra !!!

    OdpowiedzUsuń