środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział XIII-"Podejrzenia"

Pechowy rozdział, czy okaże się szczęśliwy? Pozdrowienia dla Rina i Kakasi ^.^ Miło wiedzieć, że opis da się czytać. Niah, jako, że czasu ni mom wiele, to pisać do ciebie(Rin) raczej nie mogę. Jak byś chciał/a, to pisz, bo sama nie mogę XD Ale jak mnie kto zagada, to pewnie :D
Z dedykiem dla wszystkich komentujących~! Ludzie, wy to moje koło napędowe ^u^
Niah, tak czy siak - enjoy~!
---------------------------------------------------------------------------------------------

Podobnie jak wczoraj, wracali późną nocą. Kiedy opuścili siedzibę filii, mogło być już grubo po północy. Tym razem nie towarzyszył im Yukio. Przed wyjściem Akihito zadzwonił do niego, w odpowiedzi usłyszał tylko, że mieli "komplikacje" i wróci najpewniej nad ranem. Jakby w zastępstwie za młodszego egzorcystę, dołączyła się do nich Yuzuru, o dziwo nieźle radząca sobie w stanie upojenia alkoholowego.
- Oj nie martwiajcie się o Yuzu-Yuzu~! - burknęła i machnęła ręką. - Yuzu-Yuzu to duża, nastoletnia dzieweczka, która lubi sobie wypić, a nikomu nic do tego~! - krzyczała w noc, jakby czekała, aż ktoś wyskoczy i każe jej się zamknąć.
- Yuzuru-san radzi sobie równie dobrze po pijaku, jak i na trzeźwo - uściślił Akihito, powstrzymując ją przed uściskaniem kosza na śmieci. - Właściwie, na trzeźwo radzi sobie nawet lepiej.
- Właśnie widzę - prychnęła Harumi.
- W walce - zaznaczył.
Rin milczał. Nie mógł powstrzymać się przed martwieniem się o Yukio. Cholera, przecież byli braćmi! Od czasu do czasu też mógł się zainteresować swoim młodszym, ale pierońsko cwanym bliźniakiem, prawda?
Ostatecznie pożegnali się z Yuzuru tuż przy bramie do kampusu, bo od razu skierowała się w przeciwną stronę, obwieszczając, że w nagłej potrzebie serca - bitch please - mogą jej szukać w damskim akademiku. Dała też ostrzeżenie Rin'owi. Jeżeli chociażby małym palcem u nogi przekroczy święte progi kobiecego nieba, to rytualnie spalą go na stosie. Hipokryzja się szerzy, moi mili.
Co do Yuzuru - okazało się, że jest nie tylko opiekunką - jak to wyjaśnił Akihito - żeńskiego akademika, ale też nauczycielką II Stopnia w posługiwaniu się bronią białą, i z nieznanych mu przyczyn, piastuje też urząd pedagoga szkolnego w Akademii Prawdziwego Krzyża. I tutaj lekkie zdziwko, bo prestiż i w ogóle, burżuazja i takie tam, a Mephisto zatrudnia... kobietę, która nie potrafi wytrzymać godziny na trzeźwo.

Harumi westchnęła ciężko i zatrzymała się, zakładając wolne ramię za głowę i wznosząc wzrok na niebo. Tu, wśród cywilizacji trudno było dostrzec je w pełnej krasie. Tylko najjaśniejsze gwiazdy wybijały się przez światła miasta, podczas, gdy tak naprawdę było ich tam miliony miliardów. Kiedy była młodsza, lubiła myśleć, że każda gwiazda jest przyporządkowana do człowieka i kiedy umiera on, gwiazda spada. Taak... Kiedyś, gdy chciała dopiec Akihito, pokazała mu kometę i przepowiedziała rychłą śmierć. 
Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Dopóki kątem oka nie podchwyciła spojrzenia Rin'a.
- Gapisz się, jak ciele w malowane wrota, diabełku - warknęła Harumi, a wcześniej zanurzony w ciepłych wspomnieniach uśmiech, zmienił się we wredny uśmieszek. 
Natychmiast wyrwała go z zamyślenia. Nie miał nawet siły się na nią zirytować. Zbyt wiele rzeczy zdarzyło się tego dnia, by mógł tak po prostu odpowiedzieć jakąś obelgą. Westchnął tylko, a na przezwisko "diabełek", odruchowo dotknął rączki Kurikary wolną od kajdanek ręką.
- Jak mam się nie gapić, skoro właśnie się zatrzymałaś? Mam ci przypomnieć, że jesteśmy na siebie skazani? - mruknął, przewracając oczami. - No chodź - szarpnął łańcuchem kajdanek i ruszyła.
- Oboje jesteście jacyś tacy smutni - Akihito zacmokał z dezaprobatą. - Uśmiechu trochę, nieliczni przeżywają przesłuchania Yuzuru-san, powinniście być z siebie dumni.
- Może i bym była, gdyby nie to cholerstwo! - fuknęła Harumi, wymachując skutą ręką, przy okazji pociągając za sobą Rin'a. - Smutek jest dla frajerów i emo, dla takich co nie mają nic do roboty w życiu.
- Cokolwiek powiesz, Haru-chan - srebrnowłosy poczochrał jej włosy z uśmiechem. - Wiem, że tak czy tak jesteś trochę smutna z powodu Inazumy, mnie też jest przykro, ale taka wola wyższa, nic nie poradzimy - to powiedziawszy przytulił ją. Odruchowo chciała odwzajemnić gest, ale czuła na sobie spojrzenie Okumury. To sprawiło, że stała sztywno, niczym bryła lodu bez uczuć. Trzymała fasadę.
Rin uniósł brwi.
Smutna? Rin popatrzył na nią ze zdziwieniem. Posępna i mrukowata dziewczyna, zgarbiona z bynajmniej niezadowolonym grymasem na twarzy. Prędzej wysunąłby przypuszczenie o jej zdenerwowaniu, ale widocznie Akihito lepiej znał się na nastrojach swojej siostry.
- Wedle Watykanu moja broń jest niekonwencjonalna i niebezpieczna, dlatego zdecydowali się ją spalić. Oto cała historia - wymruczała z irytacją. - Nie ma tu o co się smucić, była jedna, przyjdzie druga...
- Ale Haru... - próbował podjąć znów Akihito, lecz ucięła go odpychając od siebie.
- Zamknij się wreszcie - syknęła. - I daj mi najlepiej święty spokój, wy wszyscy, ugh! - jęknęła wyrzucając obie ręce w powietrze i uderzając nimi o uda w geście całkowitej bezradności i irytacji. I zaraz nie bacząc na fakt, że jest przykuta do Rin'a, ruszyła zamaszystym, w ogóle nie odpowiednim dla dziewczyny, krokiem, w kierunku akademika.

- Niebezpieczna - parsknął Akihito. - Ciekawie, Haru-nee, musieli się już dowiedzieć, że wymachiwałaś kosą, kiedy nadarzyła się okazja, hm? - westchnął ciężko i powoli podążył za nimi. Widział już i słyszał, jak sprzeczają się o tempo, o wolność wyboru i słowa. 
Potrząsnął głową. Ta dwójka naprawdę była wybuchowym duetem. Aż zaczynał zastanawiać się, czy ostatecznie plan Mephisto wypali przy takich kolosalnych różnicach charakteru. Mimo to dyrektor Akademii upierał się, że są do siebie wręcz nazbyt podobni. Akihito poleciłby mu dobrego okulistę, gdyby przełożony nie był demonem - w dodatku zdolnym do zabicia go skinieniem palca.
Bycie pozytywnym nawet dla optymisty takiego jak on, było trudne przy tak opornej dwójce. Znaczy - Rin byłby jeszcze skory do współpracy, gdyby nie bodźce ze strony Harumi. Dziewczyna wiedziała, jak działają reakcje łańcuchowe ludzkiej psychiki i nawet błagania Akihito pod groźbą śmierci nie odwiodą jej od tego, co postanowiła. 
Jedyne czego pragnął, to jej dobra. I zrobiłby wszystko, by doprowadzić ją do szczęśliwego końca.
Wszystko.

Powoli dotarł do drzwi akademika. W korytarzu, na stołówce i w świetlicy paliło się światło, podobnie jak na piętrach. Jęknął, przypominając sobie o możliwych, kolosalnych rachunkach za prąd i szybko zaczął gasić lampy i żyrandole. Wolał, żeby czynsz za pomieszkiwanie w i tak nazbyt "luksusowych" warunkach, nie wzrósł. W końcu jednak zostawił jasność na stołówce, gdzie przesiadywał Ukobach, czytając jakąś gazetkę.
Po schodach, z coraz to gorszymi przeczuciami udał się na górę. Zauważył, że korytarze nie są oświetlone, a jedynie klatka schodowa. Harumi i Rin musieli być na ich piętrze. Tylko, po co tam poszli?
- Yo, moi drodzy, co wy tu... - zaczął i rozszerzonymi ze zdziwienia oczami ogarnął poprzewracany niemal do góry nogami jego i siostry wspólny pokój - robicie?! - wykrzyknął, kończąc.
Harumi wychyliła głowę ze sterty ubrań, które z lenistwa wrzucił do szafy jak popadnie. Zaraz za nią pojawił się Rin, wypluwając skarpetkę z Mameshiba. Dziewczynie oczy zaświeciły się, jak znicze na Wszystkich Świętych i w mig doskoczyła do brata, ciągnąc Okumurę po wykładzinie.
- Akiii-chaaan - zaczęła przeciągając samogłoski. - Powiedz, braciszku, czy... Masz przy sobie tą pięęękną kolekcję sztyletów, prezencik-komunijny-od-ciotki?!
- Eee... t-tak, chyba tak? - zająkał się odrobinę srebrnowłosy, patrząc na siostrę, z lekko podskakującą ze zdumienia brwią, wyglądała, jakby własnie się dowiedziała, że Mephisto zostanie rozczłonkowany na jej oczach.
- Gdzieee? Jeśli można wiedzieć, kochany bracie? - przymilała się, przytulając się do jego ramienia. Akihito wytrzeszczył oczy i rozdziawił usta, ale mimo to na wpół przytomnie odpowiedział:
- Zachomikowana w szafce na buty...
Potem jednak nie był pewien, czy dobrze postąpił udzielając informacji.
- Dzięki, jesteś skarbem~! - posłała mu całusa. Rin posłał mu tylko minę: "ZDRAJCA!".
Harumi uśmiechnęła się szeroko, wręcz diabelsko, kąciki ust podciągając niemal pod dolne powieki, ukazując tym samym dwa rzędy białych, jak śnieg zębów. Dookoła niej ukazała się nieco mroczna aura. Zachichotała przez zęby.
Nim Akihito zdążył zapytać, o co chodzi, dziewczyna pociągnęła Okumurę za sobą na górę. Przy okazji przerywając mu wzrokową wymianę zdań ze srebrnowłosym.
- Co ty robisz, dziewczyno?! - wydusił, zapierając się nogami, kiedy znaleźli się na półpiętrze.
- Chcę nas uwolnić z tych kajdan, chłopcze - warknęła jeszcze przyspieszając.
Rin stwierdził, że to dobry pomysł. Ale... No właśnie, to jedno 'ale', które trzymało jeszcze w ryzach jego męską dumę nie pozwoliło. Ten drobny czynnik kazał chwycić mu się barierki schodów i uczepić na tyle mocno, by dziewczynie nie udało się go ściągnąć.
- Nie zatwierdzaj się, jak Aki po zjedzeniu sosu niespodzianki rodziny Tadamasy, tylko rusz dupę, bo ja nie zamierzam leźć za tobą do kibla, ani spać w jednym pokoju - wycedziła przez zęby, nie zaprzestając biegu.
Okumura wyczuł pogardę i odrazę z jaką to mówiła, i aż się w nim zagotowało. Poczuł się dziwnie, czyżby urażony? To mogłoby być to. No, mogła mu najwyżej urazić ego, czy uszkodzić dumę, ale to pomińmy.
- Zapomniałaś - wydusił pod wpływem wysiłku, jaki sprawiało mu zatrzymanie dziewczyny w miejscu. - Zapomniałaś, że Mephisto użył magii? Gdyby te kajdanki tak łatwo dało się zdjąć, to pewnie bym je spalił po drodze! - krzyknął w złości.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Powiedzcie mi, jak można być takim debilem?! Nie dość, że za każdym razem, gdy ktokolwiek nazwie go diabełkiem, albo wspomni coś o Szatanie, drga, albo jakośkolwiek reaguje, odruchowo chwyta się za Kurikarę, to jeszcze teraz potyka się o własne słowa? Ow, hell no!


- A co? Miałeś zapałki i wodę święconą? - parsknęła Karamorita. - Ogniem ze zwykłej zapalniczki diabełku, nic nie zrobisz - rzuciła niby to od niechcenia, wreszcie zaprzestając wcześniejszym próbom. - Ale czasem potrafisz myśleć. Tyle, że po prostu chciałam połamać Akiemu jego cenne zabawki - w zemście za zostawienie mnie z tobą samopas - wzruszyła ramionami. Ostatnie zdania wyrzuciła wręcz maszynowo, choć trochę plątał jej się język. Nie mogła mu przecież przyznać racji. Głupia, głupia, głupia! Kajdanki może wyglądały tandetnie, ale zrobił je przecież Mephisto, nie ma możliwości, żeby puściły łatwo!
- Oż ty...! - warknął Rin, a jego pięść już miała zbliżyć się do twarzy Harumi, gdy pociągnąwszy mocniej za łańcuch poczuł impuls elektryczny przechodzący przez jego ciało.
Nagle oboje zostali rzuceni, jak szmaciane lalki na ścianę na półpiętrze. Harumi wylądowała z nogami na ścianie, odwrócona przeciwnie do praw grawitacji, a Rin na brzuchu ze stopami zwieszonymi tuż nad głową.
- Co to było? - dwójka nastolatków spojrzała po sobie, a zaraz potem na kajdanki.
Ich różowe pokryte futerkiem ogniwa poruszały się same całe zjeżone. Wśród różowych kłaczków poruszała się biała błyskawica.
- Wszystko jedno - westchnęła szatynka. - Zwracam honor, ten zbok Mephisto mógł wymyślić coś gorszego - dodała tonem cierpiętnicy, po czym spojrzała na Rin'a i skrzywiła się teatralnie. - A może jednak nie?
- Przysięgam, że się nie powstrzymam i cię zabiję, jak babcię kocham - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Kto kogo zabije, diabełku? - parsknęła.
- Próbowałem... Yukio wybacz mi... - szepnął do siebie i z czystą furią rzucił się w jej kierunku, odpowiedziała podobnie.
Widocznie w tej kwestii się zgadzali.
Jednak kajdanki już nie, bo po raz kolejny poczuli przypływ dziwnej energii i w jednej chwili wylądowali na suficie, a zaraz potem przekoziołkowali po schodach przez dwa piętra, lądując przed wejściem na stołówkę.
 - Co wy robicie?
Z głośnym cmoknięciem odkleili się od widocznie przez wiele lat niemytej podłogi i odwrócili w stronę schodów, z których właśnie przybyli.
- Nie widać? Leżymy.
- Bawiliśmy się w kozły.
- Z tobą to tylko w osły, baranie.
- To się nie trzyma kupy, krowo.
- A musi, koński zadzie?!
- AHahkahsaijsidjka! - wykrzyknął ni stąd ni zowąd Ukobach, wyskakując ze stołówki z rękami na bioderkach. Fioletowy chochlik, duszek ogniska domowego był świetnym kucharzem, wyraźnie zaprzyjaźnionym z Rin'em, lubujący się w drażnieniu Harumi. Pojawiając się, zwrócił na siebie uwagę obojga nastolatków.
- Wow, no nieźle - przytaknęli oboje, kiwając głową z uznaniem. - HEJ! TO MÓJ TEKST! - wykrzyknęli na raz. - CO?! CHYBA ŚNISZ! PRZESTAŃ MNIE NAŚLADOWAĆ! ZNOWU?! NIE NUDZI CI SIĘ TO?! WAL SIĘ! ZNAJDŹ SOBIE COŚ LEPSZEGO DO... UGH, SZLAG!
Przed kontynuacją powstrzymało ich uczucie, jakby pięć ton żywej wagi roztrzaskiwało im kości. Jednak był to zaledwie 76-kilowy Akihito Tadamasa.
- Może tak się uspokoicie i razem pójdziemy na kolację? - zaproponował, uśmiechając się szeroko, w dziwnie przerażający sposób. Przez chwilę trwała cisza. - Biorę to za tak, a więc chodźmy, na pohybel~! - zawołał, przyklasnął i podskoczył z nogami na placach Harumi i Rin'a, po czym przebiegł po nich i ruszył do kuchni z rozpostartymi ramionami.
- Ja go trzymam, ty szukasz czegoś, czym można wywołać uszczerbek na zdrowiu.
I zadziwiająco zgodnie, przybili sobie żółwika. Nim ruszyli, by zrealizować plan, zatrzymał ich Ukobach.
- Jagahakajahakaaa! - wykrzyknął swoim ostrym głosikiem, przypominającym nieco wiertarkę.
- Jakoś straciłam apetyt, wiesz Ukeś? - burknęła. - To idziemy, Okumura?
- Czekaj, ty go rozumiesz? - wymamrotał wytrzeszczając na nią oczy.
Przez chwilę Harumi wyglądała, jakby ją piorun pierdyknął. Jej oczy rozszerzyły się, a źrenice odruchowo skurczyły. Całą sobą prezentowała szok, ale bardziej - jakby przyłapano ją na gorącym uczynku.
- Haru-chaaan, jedzenie ci wystygnie~! Riiiin, tobie też radzę już przyjść~!
Harumi zamrugała, otrząsając się z szoku, naraz znów przybierając swój standardowy wyraz twarzy. Taak, ten który przyprawiał nieco o dreszcze. Zupełnie, jakby mówił, że świat wokół jej nie obchodzi, a ona jest ponad tym wszystkim.
- Chodźmy, bo znowu zacznie drzeć mordę, zemstę przygotujemy później, najlepiej jak już nas rozkują - mruknęła i pociągnęła go za sobą, dzięki magicznie-zasranym kajdankom, pokrytych fikuśnym, różowym futerkiem. Szarpnęła mocniej, a Rin nie zdążywszy złapać równowagi, padł na nią. - To cholerstwo jest mocniejsze niż się wydaje, ciekawe dlaczego...
- Domyśl się - fuknął Okumura, tuż przy jej uchu. - Zamiast rzucać mną jak jakąś... uh, szmatą, mogłabyś zrobić coś pożytecznego i sunąć się z przejścia - powiedziawszy to, odepchnął ją i wyprzedził, zmieniając role.
Ostatecznie wylądowali przy stole, usadowiwszy się naprzeciwko uśmiechniętego Akihito.
- Cieszę się, że się dogadujecie - jęknął srebrnowłosy. - A właśnie Haru, wcześniej nie było okazji, masz coś do powiedzenia w związku z twoim dzisiejszym występkiem?
Rin zerknął na nią kątem oka, sięgając po pałeczki. Mephisto musiał przewidzieć sytuację i założył kajdanki na odpowiednie ręce. On był praworęczny, a Harumi mańkutem. Właśnie grzebała lewą ręką widelcem pośród ryżu.
- Haru? - powtórzył Akihito, nieco poważniejszym tonem.
- Yare, yare... - westchnęła i uniosła na niego zmęczony wzrok. - A czego oczekujesz? Ah, tak, zapomniałam. Przepraszam?

- Ty nie mówisz, a pytasz - skarcił ją srebrnowłosy.
- Jestem zmęczona, daj mi spokój - odburknęła, po czym zdzieliła Rin'a widelcem po nosie.
- Aua! Fuj, za co to było?! - warknął, zdejmując ryż z twarzy.
- Wkurza mnie twój uśmiech, a odpowiadając na pytanie, które niemal wwiercałeś mi w rękę, nie jestem mańkutem, mam obie równie sprawne ręce - wzruszyła ramionami. - Nie gap się tak na mnie Akihito.
- Będę - zapewnił. - Haru, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się dzisiaj stało?
- Nie bardzo - przewróciła oczami.
- Haru, ty... - uciął i opuścił dłoń, w której trzymał pałeczki, z powrotem na stolik. Otworzył usta, ale zaraz je zamknął, jakby to, co chciał powiedzieć, nie mogło mu przejść przez gardło. Przełknął ślinę. - Haru, ty...
- Omal nie zabiłaś człowieka - dokończył za niego, Yukio Okumura, wchodząc na salę z błyskiem lamp odbijających się w grubych szkłach okularów. - Spowodowałaś uszczerbek na zdrowiu Murakami Miki, zmusiłaś egzorcystów do interwencji, obudziłaś Shirohayate, tutaj należy wspomnieć o kosztach operacji wykwalifikowanego oddziału, plus oddział medyczny, który uratował cię od śmierci z powodu utraty krwi, a biorąc pod uwagę opinię pana Mephisto, zawiodłaś, łamiąc obietnicę o rozważnym korzystaniu z tej... niekonwencjonalnej broni, przez co naruszył on zaufanie Watykanu, który przedsięwziął rytuał odkładany od trzech lat - wyliczył Yukio nie potykając się na swoich słowach ani razu, zupełnie jakby nauczył się ich na pamięć. Musiał długo je powtarzać podczas drogi. To było w jego stylu. Zanim cokolwiek zrobił, musiał przemyśleć kilkakrotnie. Nawet gdy szedł po chleb, to musiał obejść wszystkie piekarnie, sprawdzić ceny i jeszcze zadzwonić do Shiro, zapytać o rodzaj - nazwę i uzgodnić wybór sklepu.
Akihito aż złapał się za głowę, a jego brwi ściągnęły się, tworząc zmarszczki między oczami.
- A tak poza tym wszyscy zdrowi?
- Haru!
Posyłając obojgu egzorcystom wściekłe spojrzenia, wstała gwałtownie i przez chwilę mierzyła się z Yukio wzrokiem, podpierając się. Nie minęła chwila, jak zaczęła odchodzić, władczo ciągnąc za sobą Rin'a.

- Ejże! Jeszcze nie skończyłem! 
- Ale ja tak - prychnęła. -... Poza tym, muszę do toalety - wymamrotała.
- Czekaj, co...?!
Obserwując oddalających się Page, Akihito mógł tylko westchnąć i pokręcić głową. Po chwili sam wstał od stołu, zabierając wszystkie talerze, w tym swój z niedojedzonymi krewetkami.
- Gdzie idziesz?
- Zbiorę resztki i zaniosę jakimś zwierzętom, przy okazji pomogę Ukobachowi myć naczynia, jedzenie dla ciebie będzie zaraz gotowe, Yukio-san - oznajmił i odwrócił się na chwilę, by pokazać egzorcyście sztuczny uśmiech.
Szybkim, zamaszystym krokiem dotarł do kuchni.



- W takim tempie prędzej osiwieję, aniżeli oni się dogadają - jęknął zniecierpliwiony odgłosami kłótni dochodzącymi z piętra powyżej.
Ukobach mruknął coś po swojemu, na co Akihito spojrzał na niego i uśmiechnął się z politowaniem.
- Powinieneś pamiętać Ukobach, że niestety cię nie rozumiem - odparł. 
Chochlik zamrugał przenosząc na niego wzrok.
- Chciałbym umieć dobrze kryć Haru, ale kłamstwa nie moja broszka - westchnął.
Stworek zeskoczył z blatu na zlewozmywak i przez chwilę podskakiwał wykrzykując coś w swoim języku. Na to Tadamasa podniósł wilgotną rękę i pogładził go po głowie.
- Żaden ze mnie Tamer, co? Ale przynajmniej się sprawdzam, kiedy trzeba - parsknął i wytarł dłonie o płócienną ścierkę w czerwoną kratę, rzucił przelotne spojrzenie na nadal piszczącego chochlika i odwrócił się z zamiarem odejścia.
Jednak napotkał wyłącznie lufę pistoletu.
Zamrugał zaskoczony, co potęgował widok brązowowłosego chłopaka o dwa lata młodszego, w okularach o grubych szkłach, które zakrywały jego niebieskie oczy. Yukio Okumura - najmłodszy z egzorcystów w Japonii, a kto wie, czy i na świecie, wymierzał w jego kierunku pistolet.
- Yukio...
- Czego chcecie od Rin'a? - przerwał mu okularnik tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Akihito wlepił w Yukio spojrzenie zaskoczonych, srebrnych oczu, tak podobnych kolorem do włosów i przyglądał mu się w ten sposób przez chwilę. Ale zaraz coś zhardziało w nich i chłopak otworzył, wręcz uchylił usta, wypuszczając z nich parę. Nie... nie parę, coś w rodzaju mgiełki. Ni stąd, ni zowąd, Ukobach zaczął rosnąć, a na jego czole pojawił się niewielki znak - pieczęć konia.
- Co ty...?
Chochlik uchwycił pistolet okularnika i skierował jego lufę ku górze, uniemożliwiając powrotny ruch, swoją monstrualną siłą, jaką posiadał w tej postaci.
- To dla bezpieczeństwa. Muszę mieć pewność, że nie skrzywdzisz ani mnie, ani mojej siostry - wytłumaczył srebrnowłosy. - A teraz... - wypuścił powietrze z płuc - z jakiej racji mielibyśmy skrzywdzić twojego brata?
Na chwilę na twarzy Yukio zawitały wątpliwości, lecz zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.
- Skąd JA mam wiedzieć? - wycedził.
Akihito dobrze wiedział, że na wszelkie możliwe sposoby próbował kryć swojego brata. Mógł nawet się z nim solidaryzować, współczuć. Robił to samo dla Harumi, więc wcale go to nie dziwiło.
- Ja tym bardziej nie wiem - parsknął Tadamasa. - Dam ci radę, Yukio, nie oceniaj ludzi pochopnie i nie daj się podpuszczać Mephisto - tu uśmiechnął się z wyższością. - Jeżeli powiedział ci coś o misji mojej i Haru, to wiedz tylko, że cała japońska filia działa wyłącznie na korzyść twoją i twojego brata - ja i moja siostra także - zakończył swą wypowiedź, wymijając Okumurę.
Następnie skinął na Ukobacha i uwolnił go spod swojej 'tamerskiej' kontroli.

Tymczasem na górze.

W ten oto sposób Rin skończył z ustami wypchanymi papierem toaletowym i uszami zatkanymi watą przed drzwiami kabiny w toalecie, oznaczonej przez Harumi wczorajszego ranka, jako damską. 
Po bójkach i wyładowaniach elektrycznych i innych niespodziankach ze strony kajdanek zdecydowali się na niejaką współpracę. Wyglądała ona mniej więcej tak, że nie próbowali sobie wchodzić w drogę i prowadzić normalny tryb życia, do momentu, w którym Mephisto uwolni ich z tych kajdan.
W końcu drzwi się otwarły, a ze środka wyszła Karamorita ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Pociągnęła za sobą Rina zamykając kabinę nogą.
- Mfphmf - wydusił z siebie Okumura.
- Hm?
Harumi wydawałoby się, że dopiero teraz spostrzegła papier i watę, które przecież sama wpakowała mu do ust i uszu. Widząc jednak, jak bardzo irytuje go ten fakt i przystając na wcześniej przypieczętowaną uściskiem przeciwnych dłoni umowę wyjęła je i przewróciwszy oczami zaczęła się kierować ku swojej sypialni. Nie mówiąc nic Rin także miał zamiar odejść w stronę swojej. Uznał za głupie odzywanie się i produkowanie niepotrzebnie, skoro ona sama nie miała takiego zamiaru.
Można się domyślać, jak skończyło się odejście w dwie przeciwne strony.
Zaraz potem dwójka nieco podsmażonych egzorcystów stykała się czołami i warczała na siebie ze złości.
- Śpimy u mnie! - powiedziała twardo Karamorita.
- A kto tak powiedział, elektryczna wiedźmo? 
- Język ci się wyostrzył zapałko - warknęła.
- No, co ty nie powiesz panno 'Ofiaro losu' z wyboru - odbił 'piłeczkę', Rin.
- Przesadziłeś fosforyzujący debilu - wycedziła Harumi. - Szkoda, że nie "błyszczysz" inteligencją, jak twoje imię * [Ma na myśli to, że imię Rin'a znaczy fosfor, co z greki daje nam "niosącego światło", a z łaciny Lucyfera - upadłego anioła, nie mylić z Szatanem].
- Jak jesteśmy przy imionach, pani piękna - szczera i pogodna wiosno*[znaczenia jej imienia] - niemal wypluł te słowa całkowicie już zdenerwowany Rin.
Równocześnie nabrali powietrza w płuca i wrzasnęli: "Śpimy u mnie!!!". Po usłyszeniu tego posypały się kolejne krzyki typu "Nie, bo u mnie!", "Chyba śnisz", "Wcale, że nie!". I byłoby to trwało kolejne godziny, gdyby ni stąd, ni zowąd obok nich, jakby spod ziemi wyrósł Yukio. Chwycił ich za kołnierze koszul i uniósł do góry. Jego oczu nie dało się zobaczyć zza błyszczących szkieł okularów, ale mroczna aura, która go otaczała przenikała do kości.
- I co mam teraz z waszą dwójką zrobić? - odezwał się grzmiącym głosem.
- Postawić? - zasugerowała 'nieustraszona' Harumi.
- Oszczędzić - wydukał Rin, wiedząc, że jego brat, gdy jest wściekły, potrafi zabić samym milczeniem.
Młodszy Okumura westchnął ciężko i zgodnie ze słowami demonicznej dwójki, odstawił ich na podłogę, po czym powiedział:
- Śpicie w pokoju Rin'a, czy tego chcecie, czy nie. Akihito-san wychodzi niedługo na patrol, więc potrzebuje snu, a ktoś musi mieć oko na waszą dwójkę. Mephisto przekazał mi klucz do kajdanek tylko dlatego, że mi ufa, dlatego uwolnię was na czas korzystania z łazienki. Potem mam was znów złączyć - zrobił przerwę - klucz odzyskacie jutro przed zajęciami dodatkowymi, takie jest rozporządzenie.
Przez chwilę trwało grobowe milczenie, które przerwała Harumi.
- Dopiero jutro?!... - jęknęła. - Jak tylko dostanę gościa w swoje ręce, to mu...
- Co mu zrobisz?
Cichy głosik w jej głowie przerwał gniewne słowa. Przełknęła ślinę i podrapała się wolną ręką po głowie.
- Niech będzie, ale ja śpię na łóżku - postanowiła i pociągnęła Rin'a w stronę jego pokoju.
- A kto tak powiedział?! - warknął przykuty do niej chłopak.
- Ja.
- Z jakiej racji?!
- Jestem dziewczyną.
- Śmiem wątpić - syknął.
- Mam ci to może udowodnić? - odwróciła się w jego stronę z płonącymi oczami.
- Dajesz - prychnął lekko drżącym głosem.
Znów się odwróciła i zacisnęła powieki, byle tylko nie zauważył czerwienieni, jaką oblała się jej zazwyczaj blada twarz.
- Przyniosę twoje rzeczy Ka-ra-mo-ri-ta-san - wtrącił Yukio sylabizując jej nazwisko i odszedł łypiąc groźnie zza okularów.
Przełknęła ślinę i poszła dalej, tyle, że pozwoliła Rin'owi, by ten ją wyprzedził. Czuła dziwną grozę emanującą od Yukio. Coś się zbliżało. 

Ile razy raził ich prąd, czuła dziwne mrowienie w ramieniu, piekący ból, oczy zachodziły jej łzami. Wydawało się, że TO znów przejmie nad nią kontrolę. Idealny sługa Syna Szatana, który czai się w zakamarkach duszy - kiedyś zechce się wydostać. Co wtedy? Co? Co? Co?...
- Coś się tak zawiesiła, Mori? - burknął Rin, zatrzymując się przed drzwiami pokoju.
- Spadaj, Mura - prychnęła, mocno zaznaczając to przezwisko i tym samym odpłacając mu się.
- Sama się zbadaj - odwarknął, lecz na jego ustach widniał drobny uśmieszek.
Zniknął w momencie, w którym zobaczył bałagan w swoim pokoju. Wtedy uderzyło go wielkie 'kowadło' zażenowania. Ochota uderzania głową o ścianę zwiększyła się, kiedy mroczna aura otaczająca Karamoritę rozprzestrzeniła się po pomieszczeniu.
- Wiesz, co?... - zaczęła. - Zmieniłam zdanie, śpię na podłodze - to powiedziawszy podniosła do talerz po nieokreślonej potrawie, nad którym unosiły się istotki złudnie przypominające motyle.
- Jak wolisz - nie chciał dać po sobie poznać, że dopiero teraz zrozumiał, jak wielki bałagan potrafił zrobić w ciągu zaledwie paru dni. 
- Posprzątasz tu, jak będę się kąpać - stwierdziła Harumi, kiwając głową.
- Niedoczekanie twoje~! - odparł śpiewnie Okumura.
- Chyba nie myślisz, że będę spała w tym syfie?
- Będziesz, będziesz Mori-chaaan~! - wyśpiewał z lekkim fałszem, uśmiechając się fałszywie.
- Bóg mi chyba wybaczy, jeżeli zaraz upierdzielę ci łeb - wymamrotała Karamorita, wyciągając w jego stronę ręce z zamiarem bynajmniej niepozytywnym.
- A wy co znowu? - odezwał się nagle Yukio, mroźnym tonem.
Wszedł do pokoju trzymając torbę, a w niej parę rzeczy potrzebnych Harumi. Zirytował ją fakt, że pewnie, jak każdy facet zerkał na jej bieliznę - kto by nie skorzystał? - ale puściła go mimo uszu. Zwłaszcza kiedy kilkoma ruchami sprawił, iż łóżko Rina i jego otoczenie wyglądało przyzwoicie. Chwilę potem wyjął z szafy futon i szybko rozłożył go na podłodze i zaścielił kocem zabranym z pokoju Karamority. 
Odruchowo się uśmiechnęła. Może pomimo genów dzielonych ze swym wkurzającym braciszkiem, był nawet do wytrzymania?

- No - mruknął, i metal szczęknął. Była wolna.
- Arigatou, Okumura-san - grzecznie podziękowała Harumi i wziąwszy parę rzeczy ze swojej torby odeszła do łazienki, zatrzaskując drzwi i tym samym budząc z szoku Rin'a.
Chwila grobowej ciszy... Trwa, trwa, trwa i trwa... [Wasza zacna autorka umrze na epilepsję(kiepski żart w mym wykonaniu) ... A zaraz, co to tam miało być? Niah, wracamy na antenę~!]
- Nii-san, wszystko w porządku? - spytał spokojnie Yukio.
Stał z założonymi rękami, czekając, aż jego brat wreszcie ochłonie. W końcu rozmowa z nim byłaby wskazana. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach - czytaj, dywanik u Yuzuru i ta cała sytuacja z Harumi.Jednak widząc, że brat nie reaguje, zaszedł go od tyłu i chodź nie chciał tego robić, kiedy zauważył wystającą kitkę ogona pociągnął za nią najmocniej, jak potrafił.
Po akademiku i okolicach rozległ się wrzask podobny do zewu dzikiej świni.
- Yukio, zabiję cię za to! - huknął Rin, gotowy chwycić się za Kurikarę.
- Nii-san, nawet nie próbuj wyciągać miecza, kiedy jesteśmy w tym budynku - ostrzegł go okularnik - a przede wszystkim, kiedy ONI tu są - dodał szeptem.
- Jacy ONI? - szepnął niedomyślnie starszy brat, zakładając bratu ramię przez kark i zbliżając go do siebie, jak to się robi podczas tajnych zebrań z braterskimi tajemnicami. Tak przynajmniej myślał Rin, właśnie przydając sobie order wzorowego brata - słuchacza przysięgłego. Z lekkim błyskiem w oczach i miną wołającą o inteligencję poczekał, aż Yukio się odezwie. Zamiast tego jednak znów został wytarmoszony za ogon.
- Nii-san, błagam cię, skup się i nie odlatuj jeszcze, wiem, że jest już późno, ale chociaż spróbuj słuchać, dobrze? - zasugerował Yukio.
- Zamieniam się w słuch - wydukał Rin, trzymając obolały ogon przy sobie.
Yukio westchnął.
- Rin, rozmawiałem z Yuzuru...
- Z tym babsztylem?! - krzyknął szeptem starszy brat.
- Wykwalifikowaną egzorcystką drugiej wyższej klasy - mruknął Yukio, z lekka tracąc zapał do wyjaśnień. - Mephisto już wcześniej ostrzegał mnie przed przyjazdem tej dwójki. Akihito-san i Karamorita-san mają jakieś ukryte zamiary, ale nikt nic więcej nie wie. Wydaje mi się, że do czasu, kiedy wszystko wyjdzie na jaw powinieneś trzymać gardę wyżej niż dotychczas. Musimy wzmożyć środki ostrożności. 
- Jesteś pewien, Yuki? Nie wyglądają na takich... - stwierdził kątem oka obserwując drzwi.
- Podobnie, jak wiele demonów - westchnął. - Słyszałem dziwne plotki o rodzinie Tadamasa - powiedział, wychodząc spod ramienia Rin'a i siadając na swoim łóżku. - Mają jakieś dziwne powiązania z demonami, to nie są zwyczajni Tamerzy.
- To znaczy?
Jednak ich rozmowa została przerwana. Drzwi łazienki otwarto głośnym kopniakiem. Stanęła w nich Harumi, podsuszając białym ręcznikiem, rozczesane, brązowe włosy sięgające prawie do kolan. Za piżamę służyły jej: czarna koszulka XXL z logiem Iron Maiden i niebieskie, długie, szerokie spodnie z pyszczkami uśmiechniętych piesków.
- Co się tak gapicie? Łazienka wolna - mruknęła i zaraz pochyliła się próbując nieco podsuszyć włosy poprzez pocieranie je ręcznikiem.
Czy podsłuchała ich rozmowę i teraz, wie, że oni wiedzą? Tacy jak ona są zdolni do wszystkiego. Zaraz otrzymał kuksańca od swojego brata i wyszedł z pokoju zabierając potrzebne rzeczy. Rzucił jeszcze lekko zaniepokojone spojrzenie na pozostawioną samym sobie dwójkę i odszedł z ciężkim głazem zarzuconym na serce.

Yukio zamrugał zdziwiony tym zachowaniem, lecz zaraz wrócił dawny rezon. Usiadł przy biurku i zdecydował się wziąć za pozostawioną na wolny czas pracą domową. Postanowił traktować Harumi, jak powietrze. Jednak nie mógł się pozbyć wrażenia, że w jednej chwili ktoś położy mu nóż na gardle.
Atmosfera była ciężka, to fakt. Karamorita zdawała się odpoczywać do czasu, aż wróci jej współwięzień. Yukio pomyślał, że osoba o inteligencji na tym poziomie raczej starałaby się wykorzystać chwilę samotności i w jakiś sprytny sposób wychwycić potrzebne informacje, ale widocznie ona wolała pogrywać na swój sposób.
Yuzuru i tak dostarczyła pokaźnych danych. Od Mephisto wiedział jedynie o powiązaniach Tadamasów z demonami i faktu, że Akihito i Harumi zostali przydzieleni do obserwowania Rin'a i jego postępów. Coś w stylu egzaminatorów, jednakże nie każdy egzaminator posiada Spiro.
A Fulguria/Arashiko - jak Mephisto i pewien jego znajomy z Rady Egzorcystów zwali nastolatkę, wzbudzała coraz większą ciekawość Yukio. Zważywszy na to, że mało informacji o niej dało się znaleźć w aktach Page. 
- Nie życzymy twojemu bratu źle - odezwała się nagle Karamorita poważnym tonem.
Yukio zamarł, lecz szybko zebrał się w sobie.
- Jesteś pokroju demonów, czemu mam ci wierzyć?- pauza - Pokroju? Co ja mówię. Więcej, jesteś jednym z nich, prawda? - mówił nie odwracając się do niej  i nie odrywając wzroku znad równych rzędów działań.
Milczała. Yukio uśmiechnął się w duchu. Może w ten sposób da się wyciągnąć nieco więcej?
- Czyżbym miał rację? - rzekł sztywno.
Podeszła do niego. Stanęła z boku i spojrzała na niego z góry zimnym wzrokiem.
- Ilu egzorcystów ma w swoich żyłach krew demonów? - spytała chłodno. - Większość Tamerów wywodzi się od youkai, a niektórzy bywają ich reinkarnacjami. Jesteśmy cenną bronią Zakonu, podobnie, jak Nakajima-sensei, czy... twój brat...
Powstał gwałtownie, uderzając dłońmi o pulpit biurka.
- Co wiesz o moim bracie?! Co on ma do tego?!
- Nie mieliście trzymać gardy? - prychnęła, patrząc na niego spod wpółprzymkniętych powiek. - Ale odpowiem ci, spokojnie... Widzisz, Okumura-san, Akihito jest tu z powodu minionych egzaminów, zdawszy je, przeniósł się do tokijskiej siedziby filii, lepiej płatna robota, więcej ludzi, nowocześniejsze środki... W ramach stażu, Mephisto przekazał mu nadzór nad tobą i Bakamurą, ja jestem tu wyłącznie z powodów edukacyjnych. Co do ciebie i twojego brata - nie znam szczegółów, ale wasi rodzice musieli być nieźli, bo od kiedy was odkryto znacznie wzmożono środki ostrożności, nawet w naszym domu, gdzie demona można było spokojnie spotkać na ulicy...
Yukio ochłonął, ale zrobił wszystko, by nie zauważyła, że mu lżej. Przynajmniej teraz informacje potwierdzone przez kilka osób uspokoiły go na tyle, by nie musiał więcej się denerwować.
- Nie przemęczaj się - usłyszał jeszcze głos Harumi. - A swemu źródłu przekaż, żeby lepiej sprawdzało dane i namiary - dodała i ułożyła się na swoim futonie. - Zajęcia 'chowańca' są doprawdy trudne - parsknęła ironicznie.
- To oficjalna forma?
- Hm?
- Tak nazywają cię wszyscy w Zakonie, prawda?
Wzruszyła ramionami.
Yukio usiadł na krześle i wrócił do zadania domowego. Rozmasował skronie, jak mógł pozwolić, by słowa jakieś pijanej dwudziestoparolatki tak zmąciły mu w głowie? Westchnął ciężko. Zapowiadało się, że ten rok będzie ciężki, ale teraz już wiedział, że następne trzy lata przeżyje dzięki jakiemuś cudowi.

Jakiś czas później.

- Czy to konieczne? - jęknęła Karamorita, widząc, jak różowa, futrzana obręcz zamyka się wokół jej nadgarstka, a druga robi to samo u Okumury.
Kluczyk z zakończeniem w kształcie głowy jakiegoś 'upiora' ze zmarszczkami, gniewnymi oczami, rogami i długimi, spiczastymi uszami, przekręcił się w zamku przekreślając ich los do szesnastej.
- Przykro mi.
- Ciesz się, że i tak mieliśmy tyle wolności - parsknął Rin.
- No oczywiście, bo przesiedzenie tyle czasu w łazience z twojej strony było niesamowitym objawem łaski - odburknęła szatynka, rozkładając się na futonie.
- Dajcie już spokój z kłótniami na dziś - mruknął Yukio, powstając z klęczek. Podszedł do szafy i wyjął z niej swoje rzeczy, a następnie udał się do łazienki.
Stanąwszy przy drzwiach rzucił im spojrzenie z ukosa. Niby leżeli w odpowiednich odległościach od siebie, ale nadal nie przestawali do siebie warczeć. Westchnął ciężko. Ta dwójka, wbrew oczekiwaniom Mephisto nigdy się nie dogada.
Zgasił światło i zamknął za sobą drzwi. Usłyszał cichy syk, jaki wydają strzelające iskry, lecz nie obchodziło go to zbytnio. Udał się na koniec korytarza w celu odbycia wieczornej toalety.

Zostali sami. Powinni spać, czyż nie? Niestety, ani jedno, ani drugie nie czuło się w tej sytuacji zbyt komfortowo. Biedny Rin pierwszy raz został z dziewczyną sam, we własnym i w dodatku ciemnym pokoju. Z kolei Karamorita domyślając się jego wymysłów stanęła przed dylematem - "Przywalić mu, czy nie?".
Z drugiej jednak strony przyszła jej na myśl sytuacja z Yukio.
Właśnie. To było dziwne i niewyjaśnione. Do teraz żyła w przekonaniu, że młodszy Okumura, jako jeden z ulubionych egzorcystów Mephisto i brat Rin'a powinien wiedzieć o ich prawdziwym celu przybycia i jej tożsamości. Przecież nie dość, że nazwał ją kiedyś "Fulgurią", ale też dawał oznaki obrzydzenia jej osobą. Jednakże, kto wiedział, co kryło się za tą pokerową twarzą? Co jak co, ale w tej chwili obchodziło ją jedynie bezpieczeństwo jej i Akihito, dlatego oddaliła poprzednią myśl.
- Psst, Mori, śpisz?
- Teraz już nie Bakamura - skłamała.
- Eh... Sądzisz, że jutro może przejdziemy do praktyki?
- Co masz na myśli?
- Zajęcia... Chciałbym się uczyć władać mieczem - wymamrotał, tak, że ledwo go zrozumiała.
- Czyli startujesz na Rycerza, hm? - podłożyła sobie prawą rękę pod głowę i wlepiła swój wzrok w szary sufit.
- Kogo?
- Jestem zbyt zmęczona, żeby skomentować - westchnęła. - Egzorcyści mają swoje typy Meistera. Rycerz włada bronią białą, między innymi mieczem... Biorąc pod uwagę to, że jesteś nieprzytomny, pewnie jeszcze kiedyś się zapytasz - mruknęła do siebie.
Przez chwilę trwała cisza, Harumi stwierdziła, że Rin musiał zasnąć, więc zdecydowała się pójść w jego ślady, lecz odezwał się...
- O czym rozmawialiście z Yukio, kiedy mnie nie było? - spytał. - Nie żeby coś... Z czystej ciekawości pytam - dodał pośpiesznie.
- Jakżeby inaczej - burknęła Karamorita. - Nic ciekawego. Czyżbyście mieli jakieś chore podejrzenia, co do mojego i Aki'ego przybycia?
Odpowiedziała jej głucha cisza. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Tak, jak sądziłam. Nieważne. Wiedz tylko, że ani ja, ani Aki - dodam, że powtarzam to już po wtóry, - nie mamy nic przeciwko wam. Co więcej, nawet jesteśmy po waszej stronie. A teraz cicho, daj mi spać, bo przecież muszę sobie naładować baterie, żeby być jutro znów tą samą wredną wiedźmą - zakończyła i zakryła sobie oczy łokciem.
Przez kilka następnych minut słyszała tylko ściszony oddech Rina i plusk wody z łazienki na końcu korytarza. Zamknęła oczy. Może uda jej się zasnąć?
- Nie jesteś wiedźmą - szepnął, ale usłyszała go niewyraźnie. A może jej się zdawało?
- Dobranoc - ucięła.
---------------------------------------------------------------------------------------------
[Odpowiedź na komentarz Madeleine Evans]
Witam nową czytelniczkę, Madeleine Evans~! Mogę mówić Maddie? I tak będę mówić Maddie XD Mnie nic nie powstrzyma. Zacznę odpowiedź na twe zacne komentarze - co do grafiki - szablony i te sprawy u mnie szwankują, podobnie, jak myślenie, nie wiem, czy wcześniej było lepiej, ale też nie miałam nagłówka. Jak dla mnie, to liczy się bardziej treść bloga, niżeli jego okładka, czy jak kto woli. Nigdy nie miałam smykałki do grafiki, więc zbytnio nie kombinuję. Wcześniej miałam z boku w tle obraz głównej bohaterki, od stóp do głowy ^.^ Nioh.
Daalej...  Muza - PH rządzi :D Jak wszystko, co zrobi Yuki Kajiura *o*
Doobra, kolejna osoba zwala na mnie winę. Ale czekaj, czekaj, tym razem przewinienie jest całkiem ciekawe. Okay, pierwszy raz nie chodzi o wyżarcie czekolady, albo wypadek.
Na twojego bloga wpadnę, jak znajdę czas... No i tu dojdzie najważniejsze @_@ Ale o tym powiem na końcu notki...  Niah, jedziemy dalej. Dlaczego wszystkich dziwi mój wiek? V-chan to mówi, Misaki to mówi, Iga to mówi... Kuffa, ile jeszcze osób to powie? Doobra, żeby nie było, niedługo kończę czternastkę XD Ale pisać zaczęłam, jak miałam dwunastkę na karku XD  Różnica w notkach jest - wtedy jechałam na samej fantazji, a teraz trochę zniżyłam lot i zaczęłam patrzeć na nieco przyziemne techniczne sprawy. No, a poza tym, pisarz rozwija się cały czas.  Niah, mam nowe przezwisko... Chociaż nie, już gdzieś je słyszałam <kiwa głową>. Nie pamiętam kto, ale ktoś już mnie tak nazwał. Cóż, mogę się tylko domyślać, dlaczego <mina niewiniątka>. 
Idealność Haru... No nie wiem, czy dla was dziewczyna jej typu jest idealna -_- czy to może ja mam głupie wymysły. Staram się, jak mogę coś z niej zrobić. No to macie bestię godną ochrzczenia ją imieniem 'Rosomak', wiedz, że początkowo miała się nazywać Ikari[jap. gniew].  Niah, co do mych opisów - fakt, bez jakichkolwiek opowiadanie to jest... mmm, nie znam żadnego określenia, prócz niecenzuralnych słów. Ale ja waliłam/walę ich tyle, że się oczojebnie robi.
Wiedza o demonach - ^u^ I'm soo stupid. Zbyt wiele nie wiem i nie wiedziałam, dlatego zanim wstawiałam jakiegokolwiek stwora, to wpierw przejrzałam trochę źródeł. Dochodzę do wniosku, że demonologia jest fajna :D
Nah - co do życzeń miłych senków... No - śniło mi się, że jestem Rin'em i mogę fajczyć wszystko, co chcę... =.= Było fajnie, dopóki Shiemi nie zaczęła się do mnie kleić (H: Desu - Homofob. D: Nie mam nic przeciwko homoseksualistom, tak długo, jak ich nie widzę =.=). Tia...
Kuffa, ale się rozpisałam.
Wracam do mojego normalnego ględzenia pod notką.
No nie do końca tak to wszystko widziałam. Powiem wam tyle, że jakoś się spieszyłam z pisaniem, bo... DAM, DAM, DAM...
WYJEŻDŻAM. Gdzie i na ile? Niah, w piątek 26 jedziem do Włoch na tydzień, wrócim 3, czy tam 2... 10 maja jadę z kolei do Anglii na komunię kuzynki. Trochę mnie nie będzie. Jak mam tu czytelników z innych moich blogów, to ostrzegam, że i tam przez pewien czas nie będzie notek. Ehh, będę nadrabiać w wakacje to wszystko.
Dzisiaj parę obrazków Yukio...
Która szuka męża?
<drze się przez megafon> Handluję bishaaami, bishaaami, bishaaami~! Szpanuję atrakcyjnymi ceenaaamiii, cenaaaami, cenaaami~! A oni kręcą duupaami... XD Nie no żartuję, przecież...












Bez dwóch zdań, ta mina rządzi XD A ja się nie mogłam powstrzymać i to wstawiłam :D

Kuffa, kiedy on tak wyprzystojniał?! @_@



To by było na tyle~! Leave comment please~!
Ps. Sorki jak będą jakieś literówki, albo jakieś takie tego typu błędy, bo wiecie... Trudno pisać z trzema palcami usztywnionymi w bandażach XD Ciekawy wypadek... <wspomnienia>
Sayo~!

7 komentarzy:

  1. Harumi i Rin, to takie słodkie :D Uwielbiam ich stosunek do siebie i jak sobie dokuczają^^ Teraz z tymi kajdankami to już w ogóle mistrzostwo! Szczególnie moment gdy dziewczyna nawpychała mu papieru do buzi:D Końcówka ciekawa, czyżby diabełek zmieniał do niej nastawienie^^? No no coś czuję, że powoli będą się inaczej już traktować! Pozostaje mi czekać aż to nastąpi! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne słowo, które mi nachodzi na usta to: Bbbbbbbbbbbbaaaaaaaaaakkkkaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    A dlaczego? Bo akurat jak mogę na kompa to wyjeżdzasz, a dzień przed moimi urodzina jedziesz sobie do tej durnej Anglii!! Czemu mi to robisz Desiu???!!! Mam szlaban i tęskie za tymi chwilami kiedy gadałyśmy po kilka godzin!! Wszystko utrudniasz!!
    (westchnięcie)
    Troszkę się uspokoiłam... Rozdział cudowny jak zawsze ^-^ Robi się coraz słodziej (Me Gusta) <3 Od naszej ostatniej rozmowy minęło tyle czasy, oraz tyle nowych zdarzeń... Czuję się trochę osamotniona...
    Z niecierpliwością czekam na twój powrót!
    Masz WIELKIEGO Całusa ode mnie :*

    PS: Nel wymyśliła coś takiego:
    ... - facepalm
    .... - Wielki śmiech
    .. - nic nie rozumiem
    ..... - Czuję się głupio
    ...... - Mam dość!
    .......... - FOCH!

    Więc jeszcze na pożeganie .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często w tej wypowiedzi walisz faceplama według Nel xD

      Usuń
  3. Jej, mnie to ktoś w cztery litery powinien kopnąć, bym się za robotę brała. Już jakieś pół godziny tutaj siedzę i zastanawiam się, jak tu zacząć komentarz .__. No, to już wiem :D
    Wiesz co Ci powiem? Rano, przed ostatnimi testami, wstaję i coś mi mówi, a nóż rozdzialik się pojawi. Może będzie co poczytać. Jeszcze zaspana, biorę telefon, szybko wpisuję adresik i patrze: rozdział :D Dziękuję za tak miły początek dnia ^^ Aż weselej się szło na te egzaminy :3
    Niech oni najlepiej nigdy nie zdejmują tych kajdanek! Mogliby tak całą wieczność żyć, nie? ^^ W międzyczasie by siebie pozabijali, ale i na sto procent coś by zaiskrzyło.. awww *.* Jak ja się nie mogę doczekać romansu! W ostatnim opowiadaniu już prawie do niego doszło, ale niestety. "Prawie", robi wielką różnicę :c Końcówka rozdziału - przeurocza. Nie jest wiedźmą, co? -.^ Ach ten Rin :D Boziu, bądź tak miła i ześlij mi takiego chłopaka *błaga*. Pomarzyć zawsze można... ne~?
    Dodam jeszcze, ze rozumiem, co do grafiki ^^ Nie no, źle nie jest, naprawdę :D Mi na początku też nie chciało się w to bawić, ale ostatecznie coś tam porobiłam :p Tak więc, przeboleję ten nagłówek, reszta mi się podoba.
    Mi możesz mówić jak chcesz xD Każdy mnie inaczej nazywa, przyzwyczaiłam się ^^ I racja, PH jest spoko ;]
    Patrz, coraz to nowe winy na Ciebie spadają! :D Ale ja zjedzenia czekolady bym nie popuściła ;x Toż to niemal świętokradztwo! Co do blogów, to spokojnie, ja tam mam czas, nie? :3 Jeszcze mi się na tamten świat nie wybiera, bym tego czasu nie miała. A przezwisko udane masz, nie powiem. I nie udawaj niewiniątka! xD
    Hm...może zwrot "idealna" jest rzeczywiście trochę przesadzony, ale to pierwsze, co mi wpadło do głowy ^^ Faktem jest, że rozwijasz postacie, co mnie osobiście zazwyczaj po prostu urzeka w opowiadaniach :3 Nie wiem dlaczego xD
    No właśnie fajnie, że szukasz czegoś, a nie latasz na skrzydłach wyobraźni, jak wieele osób :3 Osobiście w zeszłym roku robiłam projekt o demonach, więc się tego naczytałam, że aż mnie głowa bolała. Ale, że tematyka, którą lubię i wszystko ciekawe, no to chciało się to robić :) Oj tak, demonologia jest iście zaje*ista.
    Hahah xD Ciekawy sen :p To ja miałam trochę podobnie (tzn, takie WTF podczas snu). Jakiś czas temu śnił mi się Naruto. Ja byłam narratorem wszechwiedzącym, że tak powiem xD Wyobraź sobie: łąka... spokój.. Sakura i Naruto. Sakura się pyta Naruto, dlaczego on tak goni za Sasuke, a on odpowiada to, co zwykle. Lecz w myślach "przecież nie mogę jej powiedzieć, że jestem zakochany w Sasuke". W tym momencie przeżyłam szok xD Strasznie realnie to wyglądało, a ja jestem zdecydowanie przeciw NaruSasu, więc... no, przestraszyłam się xD Rano, mimo że znam odcinki chyba na pamięć, przez jakeś 10 min leżałam i upewniałam się, że takiej sceny nie było i zapewne, nie będzie. Mój mózg jest nieogranięty xD
    Ale sny o anime są spoko :D
    Jej :c Szkoda, że wyjeżdżasz, będę musiała jakoś ścierpieć ten czas =.= Nie jestem pewna, czy to przetrwam.. masz się nie opierdzielać, tylko pisać, pisać, pisać! :D No, miłego pobytu zagranicą w takim razie :)
    Jak ja się czasem rozpiszę... Wybacz za to =.= Zanudzam gadaniem ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes! Zmieściłam się w jednym komentarzu xD W takim razie, od razu jeszcze dodam, że nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award. Wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu (www.minatoxkushina-naruto.blogspot.com)
      Myślę, że należy Ci się to wyróżnienie :)

      Pozdrawiam i życzę wielkiej ciężarówki z weną! :D
      Madi

      Usuń
  4. Strasznie mi się podobało! ♥ Dodaj coś jeszcze jak będziesz miała czas i ochotę, a ja w ramach inspiracji zapraszam na mego bloga o ANE : wika9673.blogspot.com proszę o komentarze ☻

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesus! Czwarty obrazek od góry mnie rozwala! Taki śliczny! OMG! Mum please! ♥♥♥
    Ostatnio miałam zaległości w rozdziałach, ale to uregulowałam ^_^
    Rozdział fantastic jak zawsze. Muzyka świetnie dopisuje do czytania. Tak szybko to w ten sposób idzie. Jeszcze jak dobierzesz dobrą piosenkę do właściwego kawałka rozdziału to jest idealnie! Ciekawe skąd Ty bierzesz te świetne piosenki...
    Gdybym była aż taka wredna to już dawno wytkałabym Ci każdy błąd ortograficzny, polonistyczny, interpunkcja,stylistyczny....itd. :D
    Nie będę więcej marudzić! Życzę wenny i ślę całuski z drugiego końca Polski ;**

    OdpowiedzUsuń